3 maj 2017

- Rozdział 5 -

Poranek był bolesny. Moja głowa pulsowała i notorycznie przypominała o wydarzeniach z poprzedniego dnia. Zdecydowanie powinnam unikać kontaktu z Christianem Greyem. Ogarnęła mnie złość nad jego zuchwałym zachowaniem. Skąd pomysł, że mogło mi się to podobać?! Zacisnęłam dłoń na kubku z herbatą. Chciałam zadzwonić do Joela i porozmawiać z nim. On zawsze potrafił mnie uspokoić, ale tym razem to było niemożliwe. Gdy miał randki zawsze czekałam aż pierwszy się odezwie, żeby mu w razie czego nie przeszkodzić. Mój telefon milczał jak zaklęty, więc Joel jeszcze był w towarzystwie Mike. Włóczyłam się po domu, nie mogąc znaleźć sobie miejsca. Próbowałam usiąść do finansów sklepu, ale im bardziej się zagłębiałam, tym większe popełniałam błędy. Następnie wzięłam się za plany produkcyjne, ale i to skończyło się fiaskiem. Gdy siedziałam przy biurku, mój wzrok spoczął na książkach od Greya. Postanowiłam zacząć pisać pracę semestralną. Tak jak wspominałam na ćwiczeniach, planowałam napisać o ciekawych przypadkach zarządzania kryzysem i w tym kierunku zaczęłam przeglądać materiały. W wolnym tempie słowa zaczęły pojawiać się na komputerze. Gdy miałam napisane trochę ponad pół strony, zadzwonił telefon. Spojrzałam na wyświetlacz i ku mojej uciesze to był Joel.
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że cię słyszę - powiedziałam na powitanie.
- Och Kate! Będę u ciebie za 20 minut - odparł chłopak, podekscytowany. Wiedziałam, że to będzie kolejny długi wieczór.
- Kupisz jak zwykle wino? Ja zrobię coś do jedzenia.
- Oczywiście - słysząc ton jego głosu, uśmiechnęłam się. Jeśli Jo był szczęśliwy, to i ja miałam się czym cieszyć. Dokładnie dwadzieścia minut później wpuszczałam przyjaciela do domu. Dosłownie promieniał.
- Coś czuję, że masz sporo do opowiedzenia - powiedziałam, idąc za nim na górę. Kiedy usiedliśmy na moim łóżku Joel zaczął swój monolog.
- On jest cudowny! Pracuje jako fotograf w SMG, agencji modelek.
- Nawet ją znam, bo korzystałam z ich usług - odparłam, przypominając sobie sesję do nowych reklam sklepu. Przysłali nam niesamowicie fotogeniczną parę z której byłam bardzo zadowolona.
- No widzisz. Ma niesamowite oko, choć nie chciał się do tego przyznać. Zrobiliśmy sobie wczoraj kolację u mnie i cały czas mi pomagał. Nie mógł usiedzieć na miejscu, kiedy ja coś robiłem - radość jaka biła od Joela, udzieliła się również mnie. Zaczęłam się uśmiechać, słuchając go i przeżywać z nim na nowo emocje. Przyjaciel opowiadał cały czas, a ja zapomniałam o całym świecie.
- A co tam u ciebie? Nie wyglądasz za dobrze - powiedział nagle. Świetnie mnie znał i nic mu nie umknęło, nawet jak starałam się to ukryć.
- Grey był u mnie - szepnęłam. Odwróciłam wzrok, a obrazy znów pojawiły się w mojej głowie. Odruchowo zacisnęłam wargi w cienką linię. Jego gorące usta, ciało napierające na mnie. Przeszył mnie dreszcz.
- Co się stało? - chłopak miał zmartwioną miną. Wyczuł moje napięcie i załapał moją dłoń. Zaczął ją delikatnie masować, powodując że mięśnie się rozluźniały. Opowiedziałam mu o tym jak mężczyzna mnie zaatakował i jakie były tego konsekwencje.
- Zabiję drania! - Joel uniósł się i zaczął mocniej uciskać moją dłoń. Syknęłam lekko, upominając go. Jak na geja był bardzo bojowniczy.
- Przestań. Przecież mnie nie zna, nie mógł wiedzieć, że tak zareaguję.
- Ale nie można nikogo tak atakować! A gdybyś pomyślała, że chce cię zgwałcić i wezwała ochronę?
- Przestań - powtórzyłam. Brunet jak zwykle wyolbrzymiał, choć miał trochę racji. Mimo to, nie miałam wrażenia, że Grey chciał mi zrobić coś złego. Zachował się tak, jak by nie mógł nad sobą zapanować. Jak by jakiś impuls popchnął go do tego.
- Nad czym myślisz? - Jo trafnie rozszyfrował moją minę. Opowiedziałam mu o przemyśleniach i Joel zrobił coś, czego się nie spodziewałam. Szeroko się uśmiechnął.
- Drań z niego, ale miałem rację. On po prostu na ciebie leci i nie może już wytrzymać tego, że go ciągle olewasz.
- Ty jesteś nienormalny! - powiedziałam, zdzielając przyjaciela poduszką. Zaśmiał się, a i ja poczułam jak stres znika. Przez resztę wieczoru Jo snuł swoje przypuszczenia, podkreślając że i tak nie wybaczy incydentu wykładowcy, a ja próbowałam zmieniać temat, kierując go na randkę chłopaka. Usnęliśmy przed pierwszą w nocy, tym razem unikając objęć.
Niedzielny poranek był zdecydowanie przyjemniejszy niż poprzedni. Pyszne śniadanie w towarzystwie Joela wprawiło mnie w dobry humor, dzięki czemu przez resztę dnia pisałam pracę semestralną i nawet całkiem niezły tekst mi wyszedł. Wieczorem przeczytałam jeszcze raz w skupieniu esej, poprawiłam kilka błędów stylistycznych i wydrukowałam. Co prawda termin oddania prac był dopiero w piątek, ale wolałam mieć ją przygotowaną wcześniej. Zawsze mogłam coś jeszcze wymyślić i na spokojnie dopisać. Następnie w sklepie internetowym zamówiłam sobie książki, które pożyczył mi pan Grey. Warto było je mieć pod ręką, gdyby podobne problemy pojawiły się w firmie. Gdy zamknęłam laptopa, wzięłam długą kąpiel. Jaśminowy płyn do kąpieli roznosił delikatny zapach po całej łazience. Oddawałam się relaksowi i oczyszczeniu umysłu. Złe wspomnienia powoli się oddalały, a na moją twarz wpływał błogi uśmiech. Kiedy wyszłam, nasmarowałam ciało balsamem i założyłam satynową koszulę do spania. Wsunęłam się pod bawełnianą kołdrę i otuliłam wokół bioder. Zamknęłam oczy i momentalnie oddałam się w objęcia Morfeusza.

***

W pierwszy dzień tygodnia udałam się do sklepu. Od progu witały mnie wysokie okna z wykonaną na specjalnie zamówienie instrumentalną witryną. Glob, który powoli się obracał, stworzony został z różnych kształtów gitar. Kontynenty przyjmowały kształty Stratocasterów, Les Pauli, Explorerów czy Musiclanderów. Wewnątrz instrumenty zajmowały całą powierzchnię ścian. Ułożone według marek, a następnie kolorów, tworzyły barwną całość. Poniżej gitar znajdowały się witryny z dodatkami od partnerów - efekty, wzmacniacze, pasy. Po środku sali stały gabloty prezentujące elementy tworzące historię gitar. Klienci mogli podziwiać nietuzinkowe gitary, pierwsze efekty czy dziwne dodatki. Na końcu tej historycznej wystawy znajdował się najjaśniejszy punkt całego sklepu - pierwsza gitara wyprodukowana przez Johnson Company - firmę mojego dziadka. Gdy odziedziczyłam sklep, postanowiłam oddać hołd jego założycielowi i zwróciłam gitarę do sklepu. Nie było to łatwe, gdyż ten instrument towarzyszył mi przez ponad połowę życia, ale czułam że tutaj było dla niego najlepsze miejsce. Uśmiechnęłam się delikatnie i rozejrzałam po sklepie. Paul, jeden ze sprzedawców, właśnie obsługiwał klienta, więc gdy mnie zobaczył skinął tylko delikatnie głową. Jenny i Conrad czyścili gitary w głębi sali.
- Hej! Za godzinę zebranie w biurze - powiedziałam do nich i skierowałam się w stronę drzwi opatrzonych wielkim logo sklepu. Moje biuro było maluteńkim pomieszczeniem w którym mieściło się raptem kilka regałów na segregatory i biurko z krzesłem. Zajęłam miejsce i wyciągnęłam laptopa. Musiałam opracować plany produkcyjne i przeanalizować koszty z ostatnich trzech miesięcy. Nigdy nie przepadałam za początkiem wakacji, bo dla mnie oznaczał podwójną pracę. Wykładowcy wymagali prac semestralnych, a niektórzy zapowiadali egzaminy. Natomiast jako właściciel jednego z oddziałów, musiałam opracować wymagane zestawienia. Siedziałam więc nad programami finansowymi, produkcyjnymi po kilka godzin i tworzyłam plany. Godzinę po moim przyjściu, trójka pracowników składała mi relację z wydarzeń poprzedniego tygodnia. Takie zebrania były konieczne przy mojej absencji. Zarówno konieczne było wprowadzenie kilku systemów zabezpieczeń, a także opracowanie nowego systemu sprzedaży czy częste inwentaryzacje. Przed przyjęciem Paula, Jenny i Conrada do pracy, byli oni sprawdzani nie tylko poprzez urzędy, ale również przez wynajętych detektywów. Oczywiście po wszystkim zostali o tym poinformowani. Kiedy opuścili biuro, ponownie zajęłam się planami. Na sklep wyszłam dopiero po godzinie 15.
- Jesteście głodni? - spytałam na wejściu.
- Trochę, a co?
- To zamówmy sobie coś. Ja stawiam - zaproponowałam. Wszyscy ucieszyli się i chwilę później składaliśmy zamówienie telefoniczne w pobliskiej chińskiej restauracji. Często wychodziłam z takimi inicjatywami. Były one dla mnie ważne, ponieważ chciałam by pracownicy mieli do mnie zaufanie.
- Kate, mieliśmy ostatnio pewien pomysł - powiedziała niepewnie Jenny.
- Słucham - uśmiechnęłam się do niej, siadając na krześle za kasą.
- Obok mojego mieszkania jest dzielnica, gdzie dzieciaki nie do końca wiedzą co ze sobą zrobić po szkole. No i rozrabiają. Tak pomyślałam, że może moglibyśmy zaproponować im raz w miesiącu darmową lekcję gry na gitarze? Nie muszą to być gitary ze sklepu oczywiście. W końcu każdy z nas ma swoją własną, którą mógłby się podzielić.
- Ciekawy pomysł. Ale jak do nich trafić?
- Wiem do jakiej szkoły chodzą, mogłabym podejść do nauczycieli. Nie powinno to zaszkodzić wizerunkowi sklepu - Jenny poczerwieniała na twarzy. Zawsze kiedy się stresowała, na jej policzki wpływały bordowe rumieńce.
- Oczywiście, ze nie. Pozwól, że się nad tym zastanowię i dam ci znać - uśmiechnęłam się do niej szeroko. Pomysł był dobry, tylko wymagał dopracowania. Przede wszystkim wymagał miejsca na lekcje i zorganizowania instrumentów. A także nauczyciela. Nim obiad przyjechał miałam w głowie listę osób do których mogłabym się zwrócić o pomoc. Jedliśmy w wesołej atmosferze. Przyglądałam się moim pracownikom i byłam z nich bardzo zadowolona. Z należytą powagą traktowali swoje obowiązki w sklepie, co wiele dla mnie znaczyło. Po posiłku znów skupiłam się na kwartalnych zestawieniach i pracowałam nad nimi do zamknięcia sklepu. Kiedy dotarłam do domu, usiadłam na tarasie i zaczęłam dzwonić do osób, które mogły pomóc przy pomyśle Jenny. Oczywiście wiązało się to z niejedną obietnicą odwiedzin, wspólnego wypadu czy chociażby kolacji. Skończyłam tuż przed północą, więc nie pozostało mi nic innego jak wziąć prysznic i położyć się do łóżka. 

***

Wtorkowy poranek okazał się jednak trudny. Świadomość wykładów z Christianem Greyem napawała mnie strachem. Jego bliskość ponownie mogła się skończyć dla mnie płaczem. Wiedziałam, że muszę go unikać, a z drugiej strony nie mogłam się poddać swojej słabości. Niechętnie ubrałam się i umalowałam. Gdy wychodziłam z domu, chęć powrotu do niego nadal była silna. Mój żołądek skurczył się do rozmiarów orzeszka i do tego niebezpiecznie zwijał. Dotarłam na uczelnię piętnaście minut przed rozpoczęciem zajęć. Drzwi do auli wykładowej były otwarte, ale nie miałam odwagi do niej zajrzeć. Usiadłam na ławce przed i zaczekałam na Joela, który pojawił się pięć minut później.
- Wyglądasz jak byś była chora - stwierdził gdy na mnie spojrzał i ucałował w policzek. Jego wzrok powędrował w kierunku drzwi, a następnie mruknął ciche 'aha'.
- Boisz się kontaktu z Greyem - dodał. Skinęłam głową i wzięłam głęboki oddech.
- Joel, oddasz za mnie te książki? Nie mogę podejść do niego na bliżej niż dziesięć metrów - powiedziałam i wskazałam na torbę, która leżała obok mnie.
- Jasne. Ale powinnaś coś z tym zrobić.
- Wiesz, że nie mogę. Wiesz jakie są skutki. Powinnam go unikać jak ognia, a problem jest taki, że muszę zaliczyć ten przedmiot. Muszę zmniejszać ryzyko spotkania z nim do minimum.
- Dobrze, już dobrze. A teraz chodź - przyjaciel wyciągnął do mnie rękę. Spojrzałam nerwowo na tarczę zegarka na nadgarstku i pokręciłam przecząco głową.
- Za wcześnie.
- Przestań. Przecież nie podejdzie do ciebie przy całej sali studentów - chłopak przekręcił oczami.
- A jak mnie zawoła? - Zdawałam sobie sprawę, że trochę przesadzam, ale to było silniejsze.
- To pójdę za ciebie i powiem, że straciłaś głos. Chodź. - Wstałam niechętnie i kryjąc się za plecami Joela, weszłam do auli. Nie patrzyłam w stronę katedry, ale starałam się wyprostować plecy i sprawiać wrażenie pewnej siebie. Usiedliśmy w ostatnim rzędzie, a ja momentalnie wyciągnęłam komputer i schowałam się za nim. Na szczęście Grey zdawał się mnie nie widzieć i zaczął wykład. Joel co chwilę mnie zaczepiał na Messengerze i wysyłał głupie teksty, byle tylko mnie rozluźnić. Gdy minęło półtorej godziny, wykładowca podziękował wszystkim i przypomniał o terminie oddania prac semestralnych. Pod katedrą ponownie ustawiła się kolejka osób, ale Joel nie stanął w niej. Podszedł z boku i położył torbę na katedrze. Powiedział coś, a Christian Grey spojrzał w moim kierunku. Jego wzrok wzbudził we mnie dreszcz. Uchylił delikatnie usta i skinął głową. Wstrzymałam oddech, próbując utrzymać spojrzenie. Napięcie jakie pojawiło się między nami powodowało, że miałam ochotę odwrócić się na pięcie i uciec. Tymczasem poczekałam na Joela i razem wyszliśmy z auli. Dopiero wtedy wypuściłam powietrze. Ku swojemu zaskoczeniu w mojej głowie nie pojawiły się żadne obrazy i nie miałam ochoty się rozpłakać.
- To chyba nie było takie trudne - powiedział Joel, przyglądając mi się uważnie. Pokręciłam głową, ale nie byłam w stanie się odezwać. Przed oczami cały czas miałam wzrok Greya, jego nieodgadniony wyraz twarzy. Coś ewidentnie było nie tak z tym gościem. Pożegnałam się z przyjacielem i poszłam na prawo handlowe. Nie mogłam się skupić na wykładach, przez co połowy nie zanotowałam. Gdy wyszłam z sali, zobaczyłam w oddali szybko kroczącego Christiana Greya.
- Cholera - szepnęłam pod nosem i momentalnie udałam się w przeciwnym kierunku. Po chwili jednak usłyszałam za plecami swoje nazwisko. Przystanęłam i odwróciłam się niepewnie. Podszedł do mnie, a ja uniosłam wzrok i spojrzałam na niego. Jego bliskość wywołała niebezpieczny prąd, którzy przeszedł po całym moim ciele, a na skórze pojawiły się dreszcze. Uchylił delikatnie usta, jakby chciał coś powiedzieć, gdy usłyszeliśmy wołanie obok.
- Christian! - W końcu korytarza pojawiła się Anastasia. Delikatnie uśmiechnięta, podeszła do nas. Podałam jej rękę i przywitałam się.
- Nie mówiłaś, że wracasz wcześniej - stalowy, zimny głos zabrzmiał w kierunku dziewczyny. Pan Grey odwrócił twarz w stronę Anastasi, a w jego oczach dało się widzieć niekontrolowany gniew. Uniosłam brwi.
- Przepraszam, ale muszę iść - powiedziałam i chciałam odejść.
- Proszę zaczekać. Jeszcze niczego nie omówiliśmy Panno Johnson - dodał nagle Pan Grey i ponownie na mnie spojrzał. Nadal był nieprzyjemny.
- Myślę, że wszystko już zostało omówione na ćwiczeniach Panie Grey. Do widzenia - odparłam ze złością i odwróciłam się. Szybkim krokiem pozostawiłam parę za sobą. Gdy spojrzałam w ich kierunku podczas skrętu w korytarz, ewidentnie się kłócili. Do domu wróciłam nadal rozgniewana. Zadzwoniłam do Joela i opowiedziałam mu o całym zdarzeniu.
- Słuchaj, znalazłem wywiad z Greyem, który zrobiła koleżanka panny Steele. I na jedno pytanie Pan Nieskazitelny Garnitur jak ty go nazywasz, odpowiedział, że musi mieć wszystko pod kontrolą. To zapewne dlatego nie lubi niespodzianek.
- Świetnie. A co ja mam wspólnego z jego kontrolą?
- A nie uważasz, że to co zrobił nie było kontrolowane? Że dał się ponieść? Spowodowałaś, że zrobił coś czego nie planował.
- No i co?
- Zburzyłaś jego nieskazitelny plan Katie. Jeśli nikt nigdy wcześniej tego nie zrobił, to znaczy, że Pan Grey nie może się przed tobą powstrzymać - w głosie Joela słychać było nutkę satysfakcji.
- Gadasz totalne głupoty. Widzimy się jutro, pa! - Rozłączyłam się, nim przyjaciel zaczął zatruwać naszą rozmowę swoimi teoriami. 

***

Późnym środowym wieczorem, po zakończonych wykładach i długim locie, wysiadałam na płycie lotniska w Los Angeles. Głęboki granat nieba przecinały słabo świecące gwiazdy. Jasno oświetlone miasto nie pozwalało na dostrzeżenie uroku i magii nocnego firmamentu. Z malutką walizką skierowałam się w stronę wyjścia i taksówek. Podałam kierowcy adres i niedługo później stanęłam przed białymi drzwiami. Żadnego numeru, żadnego nazwiska. Tylko rysowany czarny, wysoki cylinder z charakterystycznym zdobieniem przy rondzie. Uśmiechnęłam się na jego widok i zapukałam głośno. Po chwili w wejściu ujrzałam wysokiego mężczyznę z burzą czarnych loczków, silnymi ramionami przyozdobionymi tatuażami i jak zwykle czarną koszulką z logotypem jakiegoś amerykańskiego zespołu. Gdy się uśmiechnął, jego nozdrza delikatnie się rozszerzyły, podkreślając kolczyk znajdujący się w prawym z nich. W całym obrazku brakowało trzech rzeczy - czarnego cylindra, okularów przeciwsłonecznych i nieodłącznej gitary.
- Dlaczego spotykamy się dopiero jak masz interes? - Zapytał od progu, przepuszczając mnie. Jak na mężczyznę, który zawsze kojarzył mi się z czernią miał wyjątkowo białe mieszkanie. Błyszczące kafelki w holu i lustra na ścianach powodowały, że wydawał się on ogromny. Gdy przeszłam dalej, po lewej stronie powitała mnie kuchenna wyspa z czarnym blatem, natomiast salon po prawej szczycił się nowoczesnym kominkiem, w którym płonął jasny ogień. Przed nim leżał puchaty dywan w czarnobiałe pasy i ogromna kanapa. Jej krwisto czerwony kolor wyraźnie odcinał się od reszty.
- Nie myślałeś, żeby wprowadzić tu kilka kolorów? - Wzdrygnęłam się od prostoty i chłodu bijącego od mieszkania. Pozostawiłam walizkę i udałam się do kuchni, biorąc kieliszek i nalewając sobie czerwonego wina.
- Nadal czujesz się jak u siebie?
- Z twojego mieszkania może mnie wyrzucić tylko twoja kobieta. Czy już ją posiadasz? - spytałam uśmiechając się do niego zalotnie. Zaśmiał się gardłowo i usiadł na kanapie, biorąc na kolana gitarę. Po chwili zaczął czarować mnie swoją muzyką. Saul Hudson, bliżej znany wszystkim jako Slash, był moim mistrzem gitary. Uwielbiałam wszystko, co wychodziło spod jego palców, a robił to wyśmienicie. Zajęłam miejsce obok niego i przyjrzałam mu się zamglonym wzrokiem. Delikatne światło, sączące się z podłogowej lampy budowało nieziemski nastrój. Po chwili usłyszałam tak znane mi dźwięki. Anastasia. Co za ironia, że ze wszystkich piosenek najbardziej lubiłam właśnie tę. Gdy skończył grać, ocknęłam się z nieproszonych myśli o Christianie Greyu i jego specyficznym związku.
- Slash, skoczę się wykąpać, a potem może gdzieś skoczymy? Mam ochotę na drinka w tropikalnym Los Angeles - zaproponowałam, po mimo późnej pory.
- Oczywiście! - odparł rozentuzjazmowany. - Skoro masz dla mnie trochę więcej czasu to musimy go dobrze wykorzystać.
Po chwili znalazłam się w łazience, pozbywając się ubrań. Weszłam do szklanej kabiny prysznicowej, stojącej po środku pomieszczenia. Gdy odkręciłam kurki z ogromnej deszczownicy popłynęła woda, otulając moje ciało. Zorientowałam się, że nie wzięłam swojego płynu pod prysznic, więc pospiesznie zakręciłam wodę i okryłam się ręcznikiem.
- Saul! - Krzyknęłam, a drzwi po chwili się otworzyły. Ciemne oczy mężczyzny patrzyły drapieżnie na moje nogi.
- Coś chciałaś?
- Czy mógłbyś podać z mojej walizki kosmetyczkę? Twój żel pod prysznic ma zbyt męski zapach - uśmiechnęłam się delikatnie.
- Oczywiście księżniczko - uwielbiałam jak mnie tak nazywał. Przypominało mi to czasy jak byłam mała, a dziadek zabierał mnie na spotkania z nim. Teraz był ponad dwa razy ode mnie starszy, a nasze relacje uległy radykalnej zmianie, ale lubiliśmy wracać do wspomnień. Mężczyzna przyniósł moją kosmetyczkę, z której wyciągnęłam żel pod prysznic z balsamem. Powróciłam do kąpieli i po piętnastu minutach opuściłam kabinę. Wytarłam delikatnie ciało i wysuszyłam włosy, związując je następnie w wysoki kucyk. Okryta ręcznikiem udałam się do holu po ciuchy z walizki.
- Przez wzgląd na dawne czasy, nie powinnaś tak chodzić po moim mieszkaniu - powiedział Slash zza wyspy kuchennej. W dłoni trzymał szklaneczkę, do połowy wypełnioną whiskey.
- Dobrze wiesz, że nie jestem w twoim typie - odparłam, spoglądając na niego przelotnie. Uśmiechnął się i nic więcej nie odpowiedział. Zabrałam kilka ciuchów i zniknęłam ponownie w łazience. Po chwili miałam na sobie świeżą bieliznę, a na niej krótkie spodenki i bluzkę luźno opadającą na jedno ramie. Poprawiłam makijaż, a całość dopełniłam delikatną biżuterią i wysokimi szpilkami. Slash założył swój rozpoznawalny kapelusz i czarną, skórzaną kurtkę i opuściliśmy jego apartament. Udaliśmy się do pubu obok, zajęliśmy miejsce przy barze i zamówiliśmy po drinku. Barman przywitał się z moim towarzyszem i spytał o szczegóły trasy. Zastanawiałam się czy jest fanem, czy po prostu się znają.
- Póki jestem jeszcze trzeźwy, opowiedz mi z jakim interesem do mnie przyleciałaś - rozpoczął rozmowę mężczyzna. Opowiedziałam mu dokładnie o pomyśle Jenny i zaproponowałam współpracę. Gdy pracownica przedstawiła mi swój plan na zajęcia dla dzieci, Slash był pierwszą z osób o których pomyślałam jako nauczycieli. Nie miał podejścia do dzieci, ale jeśli bym go przypilnowała, pokazałby maluchom niesamowite tricki. I przekazał to, co jest najważniejsze w nauce gry na gitarze.
- Oddałaś się tej pracy w całości, co?
- Chciałabym, ale prawda jest taka, że nie mam na to czasu na razie. Muszę skończyć studia.
- Ciągle zapominam, jaka ty jesteś młoda - powiedział, wzdrygając się. Zaśmiałam się z jego gestu.
- A ja, jaki Ty jesteś stary!
- Ej! - Stuknął mnie w ramię. Pokazałam mu język, a następnie upiłam łyk drinka.
W barze siedzieliśmy aż zaczęło świtać. Byliśmy ostatnimi, którzy wyszli i to tylko na prośbę barmana. I tak miałam wrażenie, że Saul miał większe przywileje niż inni. Chwiejnym krokiem udaliśmy się do jego mieszkania. W środku z ulgą zrzuciłam buty z nóg. Skierowałam się w głąb apartamentu i otworzyłam sypialnię. Ogromne, białe łóżko na podwyższeniu górowało w całym pokoju. Poduszki ułożone przy wezgłowiu zapewne były dziełem sprzątaczki. Rzuciłam się na nie i przytuliłam głowę do jednej z nich. Czułam jak przysłowiowy helikopter poruszał swoim śmigłem i robił szum w mojej głowie.
- Saul, potrzebuję koszulki do spania - powiedziałam, wysilając głos.
- Nie masz jakiejś ładnej koszulki nocnej ze sobą? - Mężczyzna dołączył do mnie. Przerzucił włosy do tyłu, tak że mogłam się dokładnie przyjrzeć jego twarzy.
- Wiesz, że kolekcjonuję bluzki od ciebie. A przy okazji, przydałaby się woda.
- Już idę - odparł i ucałował mnie w czoło. Zawsze tak się zachowywał od kiedy dojrzałam do swojej kobiecości. Po chwili wrócił z garderoby z czarną bluzką z logotypem swojego zespołu i butelką soku pomarańczowego. Zrzuciłam ciuchy i ubrałam koszulkę, która sięgała mi do linii pośladków. Wyciągnęłam spod pidżamy stanik i położyłam się ponownie na łóżku, okrywając się prześcieradłem. Przyglądałam się mężczyźnie, który powoli się rozbierał. Gdy ściągnął koszulkę, na moment zatkało mi dech w piersi. Jego silnie umięśnione ramiona i rozbudowana klatka piersiowa zawsze wzbudzały mój podziw. Następnie zrzucił skórzane spodnie i bokserki, ukazując potężną męskość. Byłam przyzwyczajona do tego widoku. Slash niejednokrotnie próbował mnie poderwać, ale niestety moje sadomasochistyczne upodobania skutecznie przerywały jego chęci. Saul skierował się w moją stronę powoli, eksponując każdy z mięśni. Ułożył się obok mnie, kładąc rękę na biodrze.
- Saul..
- Cii dziecinko - odparł, sunąc dłonią w górę. Poczułam delikatne mrowienie, ale mimo to je zignorowałam. Usta mężczyzny znalazły się na mojej szyi, policzku i po chwili ustach. Rozchyliłam je i wpuściłam go do środka. Ujął moją twarz i zagłębił się we mnie. Czułam napierającą na mnie erekcję. Tak chciałabym móc się z nim kochać. Gdy chciał zejść niżej, odsunęłam się.
- Wiesz, że nie mogę.
- Jesteś jedyną kobietą od której dostaję regularnie kosza - szepnął i jeszcze raz mnie ucałował. Po chwili przekręcił się na plecy, a ja ułożyłam głowę na jego klatce. Objął mnie ramieniem i w tej pozycji usnęliśmy.

***
Utwór w tekście jest prawdziwy, a mnie szczególnie urzekła ta wersja:
Mam nadzieję, że było dobrze i czekam na opinie! :)

20 lut 2017

- Rozdział 4 -

Gdy rano się obudziłam, Joel nadal mnie przytulał. Głowa bolała od płaczu, a oczy mogłam jedynie delikatnie uchylić.
- Hej - powiedział ospale Jo.
- Cześć. Przepraszam za wczoraj.
- Przestań - odparł i uścisnął mnie mocno - już ci lepiej?
- Zdecydowanie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Pewność siebie wróciła, po mimo pulsującej głowy. Podniosłam się i żałośnie stwierdziłam, że mam na sobie te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Idę się wykąpać - poinformowałam przyjaciela i ucałowałam go w policzek.
Gdy wychodziłam z łazienki w całym domu pachniało kawą. Udałam się do kuchni, rozczesując włosy po drodze.
- Zaparzyłem kawę i zrobiłem grzanki. Myślę, że ci pomogą - Jo uśmiechnął się tak zniewalająco, że wystarczył mi tylko jego widok abym poczuła się lepiej. Z jednodniowym zarostem poderwałby samego Carla Lagerfelda. Wzięłam się za spożywanie przygotowanego śniadania. Nie rozmawialiśmy już o tym co zdarzyło się poprzedniego dnia. Mój terapeuta tak zalecił, gdy jeszcze do niego chodziłam. Dla wielu walka ze wspomnieniami była rozwiązaniem, niestety dla mnie oznaczała klęskę. Mogłam tylko zapomnieć i nigdy więcej do tego nie wracać. Gdy obydwoje zjedliśmy śniadanie, Joel zostawił mnie i pojechał do domu się przebrać. Po południu mieliśmy zajęcia z symulacji i optymalizacji. Przyszykowałam się do wyjścia i równo o drugiej przyjechał po mnie Jo.
- Zobacz - powiedział przyjaciel, gdy wędrowaliśmy uczelnianym korytarzem i wskazał głową przed siebie. Kilka metrów przed nami rozgrywała się scena między Anastasią Steele a Christianem Greyem. Wyraźnie się kłócili.
- Myślisz, że chodzi o ciebie? - Spytał Jo, nachylając się nad moim uchem.
- Raczej nie. Grey chyba nie jest na tyle głupi, żeby opowiadać swojej dziewczynie o nocnych eskapadach.
- Ciekawe w takim razie o co poszło.
- Gwarantuję ci, że za chwilę cały budynek będzie wiedział - odparłam, uśmiechając się pod nosem. Wzrok mój i Pana Greya spotkały się nagle. Zauważyłam jego zainteresowanie, ale odwróciłam głowę. Nie miałam ochoty mieszać się w ich sprawy.

***

Ćwiczenia z symulacji przebiegały przyjemnie. Pracowaliśmy wspólnie z Joelem nad projektem, gdy doszły do nas najnowsze plotki.
- Słyszeliście, że Anastasia Steele pokróciła się z Christianem? - Zaczepiła nas jedna z dziewczyn. Nie umknął mi wydźwięk tego zdania. Ewidentnie Anastasia była tą złą. Joel podekscytowany odwrócił się w stronę znajomej i pociągnął temat. Przekręciłam oczami i zajęłam się ponownie projektem. Mimo wszystko ciekawość zwyciężyła.
- Podobno Anastasia żąda żeby Christian się zaangażował i określił jak będzie wyglądała ich przyszłość - opowiedziała koleżanka. Joel kontynuował rozmowę, a ja przez moment zastanowiłam się nad słowami dziewczyny. Nie pomyślałam wcześniej o tym, że nie może być za dobrze w związku, skoro facet odwiedzał mnie po nocach. Ale z drugiej strony nie miało to dla mnie znaczenia. Nie nadawałam się do nawiązywania jakichkolwiek relacji poza seksualnymi. Choć i one nie były normalne.
- Nie dziwię się dziewczynie, zważając na to, że on wyraźnie szuka czegoś innego - z zamyślenia wyrwał mnie głos Joela.
- Ty i te twoje teorie. Zająłbyś się projektem zamiast plotkować. Wiesz, że to niezdrowe - powiedziałam, nim przyjaciel zdążył wypaplać o nocnych wizytach. Brunet spojrzał na mnie poirytowanym wzrokiem, ale przeprosił dziewczynę i wrócił do zadania.

***

- Serio nie widzisz w tym żadnej zależności? - Joel wywiercał mi dziurę w brzuchu od kiedy wyszliśmy z zajęć.
- Nie i nie interesuje mnie to. Czy ty możesz przyjąć do świadomości, że nikogo nie szukam, nie chcę i nic tego nie zmieni?
- Nawet przystojny multimiliarder?
- Powiedziałeś to tak, jak by pieniądze grały rolę.
- No dobra. Kate, on ewidentnie na ciebie leci - po raz kolejny przekręciłam oczami. Jak można być tak upartym?
- Joel, jeśli powiesz jeszcze jedno słowo na temat Christiana Greya, gwarantuję ci, że zakuję cię w kajdanki i zleję biczem. Tak, że nie tknie cię żaden mężczyzna - powiedziałam groźnie żeby uświadomić przyjacielowi, że nie żartuję. Chłopak wciągnął powietrze i więcej się nie odezwał.

***

Wieczorem usiadłam w fotelu na balkonie i wzięłam jedną z książek, które poprzedniego wieczora przyniósł Pan Grey. Irytowało mnie to określenie. Lepiej brzmiało Christian Grey albo Pan „Nieskazitelny Garnitur". Uśmiechnęłam się na to przezwisko. Otworzyłam książkę i zaczytałam się w lekturze.
Koło 11 zrobiło mi się na tyle chłodno, że postanowiłam schować się w środku. Podniosłam się z fotela i zauważyłam stojące pod domem auto. Czarna, krótka limuzyna oznaczała kogoś ważnego. I nie zdziwiło mnie, gdy na swoich schodach zobaczyłam siedzącego Christiana Greya. Spojrzałam po sobie i stwierdziłam, że dobrze wyglądam. Biała koszula opinała się na biuście, podkreślając go. Czarne szorty spowodowały, że moja skóra jeszcze bardziej błyszczała. Związałam włosy w kucyk i odkładając książkę na komodę przy wejściu, otworzyłam drzwi.
- Zaczynam się do Pana przyzwyczajać - powiedziałam bez powitania. Pan Grey odwrócił się i spojrzał na mnie z dołu. Uśmiechnął się delikatnie jak mnie zobaczył. W jednej ręce trzymał butelkę czerwonego wina.
- Napijesz się ze mną? - W jego głosie dało się słychać prośbę, a miałam wrażenie, że ten człowiek rzadko o coś prosi.
Odsunęłam się z przejścia i obserwowałam jak mężczyzna wchodzi do środka. W kuchni sięgnęłam po kieliszki. Dołączyłam do mojego gościa, siadając w fotelu i przyglądając mu się. Był nieobecny.
- Czego oczekują kobiety? - Spytał nagle. Spojrzałam na niego zdziwiona i przez moment pomyślałam, że żartuje. Ale on w skupieniu otwierał butelkę i rozlewał wino.
- Wydaje mi się, że świetnie pan wie Panie Grey.
- Nie mam o tym zielonego pojęcia. Nigdy nie byłem w związku. - Powiedział, a jego szczerość mnie zaskoczyła. Sięgnęłam po kieliszek. To dziwne, że mężczyzna który aż emanuje pewnością siebie i seksapilem nie był w związku.
- Nie nadaję się do tego - dodał po chwili. Jak dobrze znałam to stwierdzenie.
- Dlaczego pan tak uważa?
- Bo nie wiem jak często należy zapraszać kobietę na randkę, kiedy przynosić jej kwiaty, jak zachowywać się przy jej rodzicach. Oczywiście, część rzeczy można robić instynktownie, ale nie potrafię czytać codziennych emocji kobiet - spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam smutek. Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Ogród pogrążył się w ciemnościach.
- Niestety Panie Grey, ale nie pomogę panu. Nie znam się na kobietach, tak samo jak pan - na jego twarzy malowało się zaskoczenie.
- Podobnie jak pan, byłam przez całe swoje życie w jednym związku, który niestety nie skończył się dobrze. Nie potrafię wiązać relacji z mężczyznami, a nawet nie chcę tego robić. Więc nie wiem czego oczekuje się w takich sytuacjach.
- To niemożliwe. Tak pewna siebie osoba nie może nie wiedzieć czego oczekuje.
- Ja wiem czego oczekuje. Nie oczekuję niczego. Po prostu normalne związki są nie dla mnie - Christian Grey miał cały czas zaskoczoną minę. Wzruszyłam ramionami. Upiłam łyk wina i znów spojrzałam przez okno. Księżyc jasno świecił.
- Co się stało? - spytał nagle, a wyraz jego twarzy zmienił się gwałtownie. Przyglądał mi się badawczo. Uśmiechnęłam się smutno. Wiedziałam o co pytał.
- Coś o czym mówić nie mogę. Powrót do tamtych wydarzeń jest niewskazany - poczułam jak mimowolnie zaciskam szczękę. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. Po chwili znów wróciła pewna siebie Kate. Wiedziałam, że nie powinnam okazywać emocji przy kimś takim jak Christian Grey. Za dużo widział.
- Panie Grey, myślę, że powinien już pan iść. Chciałabym położyć się spać - odparłam i podniosłam się z fotela nie czekając na reakcję gościa. Poczułam za sobą jego obecność kiedy szłam do drzwi. Gdy się odwróciłam, stał tak blisko, że mogłam zobaczyć malutkie włoski na jego brodzie. Podniosłam wzrok i nasze oczy się spotkały. Grey przyglądał mi się z ciekawością i pewnego rodzaju troską.
- Do widzenia Panie Grey.
- Do widzenia Panno Johnson.
Po chwili zamykałam drzwi i miałam wrażenie, że to było nasze ostatnie spotkanie.

***

- Przyjechał do ciebie, żeby zapytać się jak ma postępować z kobietą? - Joel nie chciał mi uwierzyć. Siedzieliśmy w barze w czwartkowy wieczór i szukaliśmy drugiej połówki dla mojego przyjaciela.
- Tak. I był bardzo zaskoczony kiedy mu powiedziałam, że nie wiem czego kobieta oczekuje.
- Nie pytał się jak taka osoba jak ty nie może mu pomóc? - Doskonale wiedziałam o co Joel pytał.
- Pytał. Ale gwarantuje ci, że nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby mu powiedzieć dlaczego i kim teraz jestem - rozejrzałam się znów po sali. Nie było nikogo wartego uwagi.
- Jo, nie ma tutaj nikogo dzisiaj - stwierdziłam i dopiłam swojego drinka. Chłopak rozejrzał się i mi przytaknął. Po chwili dopił napój jaki mu pozostał w szklance i wyszliśmy. Skierowaliśmy się spacerem w stronę nocnego centrum Seattle. W czwartki było tu dużo osób, przede wszystkim studentów, którzy rozpoczynali weekend. Przed jednym z nocnych klubów stała kolejka osób, czekających na wejście. Podeszliśmy do ochroniarza, który był dobrym znajomym Joela i przepuścił nas bez konieczności oczekiwania. Muzyka dudniła, ludzie tańczyli w jej rytm, a niektórzy stali przy barze i sącząc drinki, przyglądali się innym. Wszystko wyglądało normalnie poza faktem, że był to klub dla homoseksualistów.
- Tutaj już musisz kogoś znaleźć. W końcu to nie byle jaki klub - krzyknęłam do ucha Joelowi i uśmiechnęłam się. Purr Cocktail był największym i najbardziej ekskluzywnym klubem dla gejów w całym mieście. Przychodzili tu ludzie, których było stać na luksus, włącznie z heterykami, którzy chcieli się pobawić tak by nikt ich nie zaczepiał. Jak ja. Lesbijki rzadko się tutaj pojawiały, a jeśli już to w tych samych celach co heterycy. Udaliśmy się do baru, żeby zakupić drinki i poszliśmy na parkiet. Wywijaliśmy w rytm muzyki dance, remixowanej tak by basy bardziej dudniły, a piosenki trwały dłużej, dając wytchnienie DJowi. Joel znalazł sobie partnera szybciej niż mógł się tego spodziewać, więc wypiłam swojego drinka i pozostawiłam panów. Gdy podjechałam taksówką pod dom, podziękowałam kierowcy i uiściłam opłatę. Wysiadłam, skierowałam się do drzwi i poczułam dziwnie, że nikogo nie ma. To były tylko trzy spotkania - pomyślałam i zganiłam w duchu. Nagle za plecami usłyszałam zwalniający samochód. Uśmiechnęłam się, ale kiedy odwróciłam się w stronę ulicy samochód przejechał dalej i zaparkował trzy domy obok. Westchnęłam i pokręciłam głową na swoją głupotę. W domu wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

***

Dzięki szybkiemu powrotowi do domu, poranek nie był dla mnie koszmarem. Pochmurne niebo za oknem zapowiadało opady, więc zrezygnowałam z krótkich spodenek na rzecz długich, poprzecieranych rurek. Założyłam czarną bluzkę z dekoltem w łódkę i kurtkę, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Następnie skierowałam się do garażu i po chwili wyjeżdżałam na miasto. Nim dojechałam do Joela, wstąpiłam po drodze po burgery z jajkiem, croissonty z truskawkami i mocną herbatę. Dla przyjaciela czarna, dla mnie zielona. Pod jego drzwiami stałam dobre pięć minut, nim łaskawie otworzył drzwi.
- Spodziewałam się, że nie będziesz miał ani siły wstać, ani prowadzić. Ale na zajęcia musisz iść - powiedziałam, wchodząc do mieszkania. Wszędzie roznosił się zapach spoconych seksem ciał. Ah ten testosteron. Musiałam powstrzymać swoje pożądanie, żeby nie rzucić się na Joela, który stał w samych bokserkach z potężną erekcją. Spojrzałam na niego znad okularów - zerówek i skierowałam się do kuchni, żeby zostawić śniadanie i usiąść przy wysokim blacie. Wyciągnęłam swoją herbatę i wsłuchiwałam się w odgłosy dochodzące z głębi mieszkania. Przyjaciel kulturalnie dziękował za spędzoną noc i wypraszał gościa. Wymienili się numerami telefonów, co znaczyło, że Joelowi podobało się w nocy.
- Idę pod szybki prysznic - stwierdził między biegiem z sypialni do łazienki i po chwili słychać było szum prysznica. Zdążyłam zjeść swojego croissonta, gdy chłopak usiadł obok mnie.
- Wiesz, że Cię kocham? - Spytał, całując mnie w policzek i biorąc swoją herbatę.
- Wiem, ale radziłabym ci się spieszyć, bo mamy dwadzieścia minut do zajęć.
- Jasna cholera! - Jak oparzony podniósł się z krzesełka i pobiegł spakować. Jak zwykle to samo. Schowałam resztę jedzenia i wręczyłam przyjacielowi w drodze do samochodu. Na uczelnie dotarliśmy pięć minut przed czasem. Sala już była otwarta, a miejsca w środku pozajmowane. Dla nas zostały pierwsze rzędy, co nie wróżyło dobrze dla Joela.
- Trzymaj. Weź dwie - szepnęłam, pokazując mu gumy do żucia. Usiedliśmy w drugiej ławce, a twarz Joela zrobiła się czerwona. Nigdy nie potrafił kłamać.
- Widzę, że już wszyscy dotarli na zajęcia, więc możemy zacząć - stwierdził Pan Grey, sygnalizując rozpoczęcie ćwiczeń. Warsztaty znów obejmowały przede wszystkim ciekawe, korporacyjne przypadki, które znałam z książek, poleconych przez wykładowcę. Po ponad połowie zajęć zaczęliśmy rozmawiać o tematach przyszłych prac egzaminacyjnych.
- A Pani o czym myślała? - Spytał Pan Grey, a jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechał się delikatnie.
- Zastanawiałam się nad zarządzaniem kryzysem w korporacjach. Poznałam ostatnio wiele ciekawych przypadków - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. W oczach pana Greya pojawił się błysk, a prawy kącik ust zadrgał nieznacznie. Nie mogłam sobie odmówić małego flirtu.
Po zajęciach byliśmy świadkami z Joelem intymnej sytuacji pary Steele i Grey. Dziewczyna, gdy tylko zobaczyła mężczyznę, rzuciła się na niego na oczach wszystkich i czule pocałowała.
- Chyba jednak znalazł rozwiązanie - stwierdził Jo, a ja tylko prychnęłam. Christian Grey zdawał się być osobą, która musiała uzyskać odpowiedź na wszystkie zadane przez siebie pytania. Gdy tak na nich patrzyłam, przez moment zaczęłam żałować, że nie potrafię stworzyć stałego związku. Że będę mogła znów zaufać i czuć to dziwne mrowienie i ciepło rozlewające się po całym organizmie.
- Nie martw się. I ty znajdziesz swojego zwichrowanego księcia z bajki - powiedział pocieszająco Joel, a ja spojrzałam na niego z politowaniem. Nie nadaję się do związków.

 ***

Wieczorem, ubrana w czarną, kloszowaną sukienkę z gorsetową górą, poprawiałam usta czerwoną szminką. Bujne fale moich włosów, ułożone przez fryzjerkę spływały na prawym ramieniu. Do lewego ucha włożyłam długi kolczyk z delikatnymi diamencikami, aby podkreślić odkrytą szyję. Gdy wsuwałam na nogi szpilki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam Joelowi, który wyglądał nieziemsko w czarnym, szytym na miarę garniturze.
- Pięknie wyglądasz - powiedział od progu i ucałował mój policzek. Spojrzałam ponownie w lustro i stwierdziłam, że jestem gotowa do wyjścia.
- Rodzice przyjechali z tobą? - Spytałam, sięgając po perfumy i spryskując nimi szyję i nadgarstki.
- Tak, czekają w samochodzie. Są ci ogromnie wdzięczni za zaproszenie.
- Wiesz, że na tym bankiecie będą przede wszystkim osoby w ich wieku. A poza tym to świetna okazja na rozwój kontaktów dla twojego taty - uśmiechnęłam się do niego. Przez ramię przewiesiłam srebrny łańcuszek od połyskującej czernią torebki, która idealnie pasowała do całości stroju. Skierowałam się do wyjścia, jednak Jo upomniał mnie, żebym wzięła płaszcz. Gdy narzuciłam go na gołe ramiona, poczułam zapach feromonów. Nagłą falę ciepła, która natychmiast zrodziła się w moim podbrzuszu, zgasiłam przypomnieniem o rodzicach Joela, czekających w samochodzie. Gdy tylko wsiadłam, pani Whitetacker przywitała się i zaczęła dziękować za zaproszenie. Polubiłam ją niesamowicie i nie chciałam widzieć jej miny, gdy dowie się, że jej syn jest gejem.
Bankiet dla firm należących do spółki American Guitar, odbywał się w sali bankietowej jednego z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Seattle - Fairmont Olympic Hotel. Postojowy otworzył drzwi najpierw paniom, a następnie mężczyznom. Odebrał od Joela kluczyki i życzył udanego wieczora. Weszliśmy, a u progu sali odebrano od nas okrycia wierzchnie. Wystrój mienił się złotem i przepychem. Kobiety w długich sukniach znanych projektantów, paradowały jak po wybiegu. Mężczyźni w czarnych garniturach raczyli się whiskey i omawiali sprawy pozornie nieważne. Nie przepadałam za takimi bankietami, ale jako członek zarządu musiałam się na nich pojawiać.
- Panno Johnson! - Usłyszałam za plecami głos Alberta Wattmana, sympatycznego, starszego pana, który również zasiadał w zarządzie. Odwróciłam się, uśmiechając szeroko i nastawiając policzek.
- Cieszę się, że Pani przyszła.
- Nie mogłam sobie odmówić tak szampańskiej zabawy - powiedziałam i odsunęłam się na bok, ukazując osoby, które ze mną przyszły.
- Panie Wattman, nie miał pan jeszcze przyjemności poznać. Joel Whitetacker, mój narzeczony - powiedziałam prezentując przyjaciela. Na twarzy mojego rozmówcy pojawiło się zaskoczenie, ale zgodnie z kulturą wyciągnął i uścisnął dłoń Joela. Po chwili przedstawiłam jego rodziców. Pan Wattman szczerze zainteresował się firmą ojca Jo. Stwierdził, że może w końcu porozmawiać o czymś innym niż produkcja gitar czy innych instrumentów.
- Idziemy znaleźć nasze miejsca - stwierdziliśmy troje i pozostawiliśmy mężczyzn samych sobie. Tak jak się spodziewałam, mieliśmy miejsce przy jednym ze stolików dla zarządu.
- Świetnie. Jest po osiem miejsc, czyli nie będę musiała prowadzić zanadto rozmów - powiedziałam, wypuszczając powietrze. Zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy po lampce wina. Joel złapał mnie za rękę i uśmiechnął zalotnie. Był świetnym aktorem.
- Kate, jeszcze raz ci dziękuję za zaproszenie - powiedziała po raz kolejny pani Grace. Po chwili przy naszym stoliku pojawił się pan Whitetacker.
- Świetny mężczyzna z tego Alberta - stwierdził wyraźnie zadowolony i zajął miejsce obok żony.
- Cieszę się, że ma pan możliwość rozwijać swoje kontakty.
- Żebyś wiedziała - żachnął się mężczyzna. - Już zapowiedział, że ma dla mnie dwa zlecenia, a jeśli się sprawdzę to poleci mnie znajomym - Pan Whitetacker zrobił się czerwony z podniecenia. Uśmiechnęłam się na znak, że cieszę się jego szczęściem. W końcu wszyscy zaczęli zajmować miejsca, a na scenę wszedł prezes zarządu American Guitar, który rozpoczął serię przemówień. Przy zajmowanym przez nas stoliku usiadł kierownik sklepu z Nowego Yorku wraz z żoną i dwójką dzieci. Choć trudno nazwać dziećmi osoby, które były w wieku podobnym do mojego i Joela. Szczerze cieszyła nas obecność Deana i Susanny, gdyż mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów, podczas gdy rodzice Joela rozmawiali z państwem Dickson.
- A teraz zapraszamy Pannę Kate Johnson, członka zarządu i kierownik American Guitar w Seattle - usłyszałam i przeprosiłam wszystkich. Skierowałam się w stronę podestu, świadoma spojrzeń jakie spoczywały na mnie. Niestety ludzie nadal nie mogli się przyzwyczaić, że tak młoda osoba zasiada w zarządzie takiej spółki i zarządza całym regionem. Stanęłam przy mównicy i spojrzałam po całym tłumie. Nagle wstrzymałam oddech. Przy jednym ze stolików siedział sam Christian Grey wraz ze swoją partnerką Anastasią Steele. Odwróciłam wzrok i skupiłam się na Joelu, który uśmiechał się szeroko i trzymał zaciśnięte kciuki.
- Szanowni Państwo. Na wstępie chciałabym was powitać w pięknym Seattle, miejscu niezmiernie mi bliskim. Mam nadzieję, że i w was wzbudzi takie emocje, jakie wzbudza na co dzień we mnie - rozpoczęłam przemówienie, przechodząc płynnie do historii gitar w moim stanie, po konieczność walki o swoje, kończąc na wizji gitar w regionie. Gdy schodziłam żegnały mnie brawa, a przy stoliku posypały się gratulacje. Joel nawet ucałował mnie mocno w policzek, co niezmiernie ucieszyło jego mamę.
- Nie wierzysz kogo widziałam - szepnęłam, gdy ucichły wyrazy uznania. - Dwa stoliki dalej siedzi Christian Grey i Anastasia Steele - dodałam, a szczęka przyjaciela poleciała w dół. Już chciał się gwałtownie obrócić, ale go powstrzymałam.
- Nie patrz się tam. Narobisz nam wstydu.
- A co on tutaj robi? Przecież nie ma nic wspólnego z branżą muzyczną.
- Skąd mam wiedzieć? Jakimś sposobem znalazł się tutaj. - Odpowiedziałam, zastanawiając się nad swoimi słowami. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie co nasz wykładowca i jego dziewczyna robią na bankiecie. Sytuacja wyjaśniła się dopiero, gdy wszyscy przenieśli się do sali tanecznej, gdzie raczej prowadzono biznesowe rozmowy niż tańczono.
- Panie Grey - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się blisko siebie.
- Panno Johnson. Proszę poznać Anastasię Steele. Anastasia to moja studentka, Panna Kate Johnson - odpowiedział Pan Grey. Dziewczyna wyciągnęła rękę, a ja poczułam się co najmniej dziwnie. Uścisnęłam ją delikatnie i uśmiechnęłam się.
- Proszę poznać mojego narzeczonego i przyszłych teściów - dodałam, odsłaniając osoby stojące za mną. Wszyscy wymienili przyjazne uściski dłoni, połączone ze wzajemnym uśmiechem i prezentacją.
- Panno Johnson, świetna przemowa - z prawej strony podszedł do mnie Pan Wattman.
- Carl, masz świetną synową - dodał po chwili, a ja poczułam jak oblewam się rumieńcem. Joel lekko się zakrztusił i przeprosił wszystkich na moment. Ja złapałam za kieliszek szampana i upiłam jego łyk, by ostudzić skórę.
- Christian, za chwilę wrócę - powiedziała Anastasia i skierowała się w kierunku toalet. Jej długa, czerwona suknia płynęła po złotej posadzce, niczym wino rozlewające się po złotym kieliszku. Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam, że zostałam sam na sam z Christianem Greyem.
- Gratuluję ci pozycji. Nie wspominałaś, że jesteś w zarządzie - Christian Grey wyciągnął dłoń. Uścisnęłam ją delikatnie, a po mojej skórze przeszedł niespodziewany dreszcz. Cholera.
- Nie jestem przyzwyczajona do chwalenia się tym, aczkolwiek strona sklepu i Wikipedia posiadają taką informację - odparłam, puszczając rękę mężczyzny. Jego wzrok znów zdawał się przeglądać mnie na wylot.
- Mówiłaś, że to rodzinna firma - jego uśmiech wyprowadzał mnie z równowagi. Nie potrafiłam go odczytać.
- Bo to prawda. American Guitar to korporacja składająca się z rodzinnych spółek. Pół wieku temu jeden przedsiębiorca jeździł po całym kraju i łączył największych wytwórców gitar. Ich właściciele wchodzili do zarządu i tak powstało American Guitar. Mój pradziadek zasiadał w zarządzie, a następnie przechodziło to na kolejne pokolenia.
- A mimo to jesteś najmłodszym członkiem zarządu - mężczyzna nie odpuszczał.
- Niestety nie było to zamierzone, ale to już nie Pana sprawa - stwierdziłam, uśmiechając się. Przez twarz Pana Greya przemknął cień niezadowolenia. Dołączyła do nas Anastasia.
- A co się stało, że jest Pan obecny na bankiecie? Czyżby Pana firma planowała inwestować w branżę muzyczną? - Czułam na sobie wzrok towarzyszki Greya. Zdecydowanie nie czuła się pewnie w mojej obecności. Rozbawiło mnie to.
- Mój przyjaciel nas zaprosił. Nie wypadało mu odmówić - odparł mężczyzna, a ja rozejrzałam się za Joelem. Ujrzałam go wraz z mamą przy stoliku.
- Bardzo szlachetne. Przepraszam, ale dołączę do mojego narzeczonego. Miłego wieczoru - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, skierowałam się w drugą stronę sali. Zajęłam miejsce obok Joela i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.

***

Bankiet opuszczaliśmy koło północy. Byłam już wystarczająco zmęczona ciągłym uśmiechaniem się i nienagannym zachowywaniem, więc w samochodzie odetchnęłam z ulgą. Odwieźliśmy rodziców Joela, którzy po raz kolejny tego wieczora dziękowali za zaproszenie. Szczególnie pan Carl, który zawarł mnóstwo interesujących znajomości i dostał dwa nowe zlecenia. Gdy zamknęli drzwi samochodu, przeklęłam siarczyście. Jo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zawsze tak reaguję po bankietach. To ciągłe uśmiechanie się, udawanie, że nie chce się rozmawiać o interesach. Wiesz, że wolę być konkretna. I że jestem mało towarzyska - powiedziałam, spoglądając przez okno.
- Wiem - przyjaciel potarł moje ramię i uśmiechnął się ciepło. - Lepiej powiedz jak tam z Panem Greyem. Nie był zaskoczony, jak mu oznajmiłaś, że jestem twoim narzeczonym.
- Bo wie, że jesteś gejem i tylko udajesz przed rodzicami.
- Powiedziałaś mu?!
- Joel, ty masz obsesję na jego punkcie, prawda? - Rozmowa o panu „Nieskazitelny Garnitur" jeszcze bardziej mnie zirytowała. Do mojego domu jechaliśmy w kompletnej ciszy.
- Już się nie obrażaj. Obiecuję, że więcej nie rozpocznę tematu Christiana Greya, przystojnego i seksownego multimiliardera, który na ciebie leci - powiedział brunet, kiedy zaparkował na podjeździe i westchnął ciężko. Zdzieliłam go w ramię. I tak wiedziałam, że nie dotrzyma obietnicy.
- Wchodzisz? - spytałam, gdy zauważyłam, że nie wyłączył silnika.
- Nie dzisiaj słońce. Umówiłem się z Mikem - odparł podekscytowany. Domyśliłam się, że Mike to mężczyzna, którego widziałam tego poranka w mieszkaniu przyjaciela.
- No dobrze. Jakoś sobie poradzę - powiedziałam, wzdychając smutno i całując go w policzek. Pomachałam mu jeszcze gdy otwierałam drzwi. W domu zrzuciłam sukienkę i biżuterię. W koronkowej bieliźnie poszłam po kieliszek wina. Usiadłam na balkonie i przyglądałam się miastu. Oparłam nogi o balustradę i pozwoliłam by chłodne powietrze owiało moje ciało. Delikatny dotyk wywołał dreszcze i spowodował, że zrobiło mi się ciepło w podbrzuszu. Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu, zsuwając dłoń po brzuchu do linii majtek. Gdy moje palce znalazły się pod materiałem, poczułam rozkoszne ciepło, a wewnętrzne soki przygotowywały organizm na penetrację. Wyobraziłam sobie jeźdźca w czarnej masce z silnymi ramionami i szeroką klatką, który przyglądał się mojej zabawie, czekając na dalszą część z biczem w ręku. Wygięłam plecy i wsunęłam palce, łapiąc powietrze. Potrzebowałam prawdziwego dotyku. Poruszałam palcami w górę i w dół, stopniowo przyspieszając. Czułam ciepło rozlewające się po całym ciele i dreszcze, które pojawiły się gdy kciukiem masowałam łechtaczkę. Moje wewnętrzne mięśni coraz mocniej pulsowały i zaciskały się na dogadzających im palcach. Oddychałam płytko, a cichy jęk wyrywał się z mojego gardła gdy dochodziłam do szczytu. Nagle usłyszałam dzwonek. Otworzyłam szeroko oczy, modląc się by to było przesłyszenie. Po chwili dzwonek zabrzmiał ponownie. Zacisnęłam zęby i podniosłam się z fotela, dygocąc całym ciałem. Złapałam szlafrok i bez zastanowienia udałam się do drzwi. Gdy je otworzyłam, moja złość osiągnęła punkt graniczny.
- Panie Grey! - krzyknęłam, dysząc ciężko. Podniósł głowę i spojrzał na mnie spod lekko przymkniętych powiek. Opierał się luźno o framugę drzwi. Nie miał już na sobie krawatu, koszula była rozpięta pod szyją, podobnie jak marynarka. Wciągnął powietrze, a mięśnie jego twarzy napięły się. Przyglądał mi się uważnie, odczytując emocje jakie się we mnie buzowały. Nic nie mówiąc, wepchnął mnie do środka i posadził na komodzie. Poły mojego szlafroka rozsunęły się, ukazując mnie prawie nagą. Jego dłonie spoczęły na moich policzkach. Przyciągnął mnie i gwałtownie pocałował. Jego gorące usta pieściły moje wargi. Zaskoczona, pozwoliłam aby mój język dołączył do jego zmysłowego tańca w moich ustach. Pobudzone przeze mnie wcześniej partie znów się odezwały, prosząc o kolejną rozkosz. Nagle mój umysł otrzeźwiał. Odepchnęłam Greya tak mocno, że poleciał na przeciwległą ścianę. Oddychał szybko i ciężko, tak jak ja. Spojrzałam na niego wściekła.
- Wynoś się! - krzyknęłam. Przyglądał mi się badawczo, ale nie wyglądał na zaskoczonego. Po chwili opuszczał mój dom. Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o nie. Mój głośny oddech odbijał się od ścian. Czułam jak zaczyna ogarniać mnie panika. Wciągałam powietrze, próbując zatrzymać je w płucach i uspokoić swoje rozszalałe serce. Wiedziałam, że nie mogę zadzwonić do Joela i muszę sobie sama poradzić. A to przeraziło mnie jeszcze bardziej. Szloch wstrząsnął moim ciałem. Zarzuciłam płaszcz na półnagie ciało i momentalnie znalazłam się w samochodzie. Wyjechałam na ulicę i skierowałam w stronę Królestwa. Tylko tam mogłam zaznać spokoju. Kiedy weszłam do środka, ogarnęła mnie cisza, przerywana moim płaczem. Zapaliłam światło i prawie pobiegłam do mojego pokoju. Przy ścianie z narzędziami wzięłam głęboki oddech. Sięgnęłam po szeroki, skórzany pasek. Następnie zamknęłam oczy, przed którymi momentalnie pojawiły się obrazy. I nie była to scena z Greyem. Była to przeszłość, która zawsze mnie dopadała w takich momentach. Z krzykiem uderzyłam w materac łóżka. Po pokoju rozniósł się głuchy huk. Po chwili zrobiłam to jeszcze raz, a potem kolejny. Powtarzałam uderzenia do momentu, aż ręce opadły mi z sił. Usiadłam na podłodze i przyciągnęłam kolana pod brodę. Złe demony odeszły, a ja łapałam oddech. W końcu uspokoiłam się na tyle by trzeźwo myśleć. Zgasiłam wszystkie światła i zamknęłam Królestwo. Wsiadłam do mojego Dodga i wróciłam do domu. Nie miałam siły nawet się wykąpać, więc po prostu zrzuciłam ciuchy i nago położyłam się pod bawełnianą pościelą. Uwielbiałam jej dotyk na mojej skórze, szczególnie w takich momentach. Delikatny materiał muskał zmęczone ciało i powoli je relaksował. Kilka minut później usnęłam.


23 sie 2016

- Rozdział 3 -


Zapraszam na kolejny rozdział! :)

***

- Idziesz ze mną biegać? – spytałam, gdy tylko Joel odebrał telefon. Było kilka minut po dziesiątej, a ja choć spałam jedynie trzy godziny, tryskałam energią. Musiałam ją jakoś rozładować, mimo, że nie było to takie proste.
- Rozumiem, że seans się udał – powiedział Jo, ziewając do słuchawki. Czułam jak na mojej twarzy pojawiają się wypieki, a uśmiech sam wpłynął na usta.
- Nawet nie wiesz jak. To idziesz biegać? – spytałam podekscytowana.
- Katie, położyłem się 5 godzin temu. Nie mam siły.
- Jak chcesz. Widzimy się wieczorem! – odparłam i rozłączyłam się. Włączyłam odtwarzać muzyki i wpięłam w rękaw. Następnie nasunęłam słuchawki na uszy i ruszyłam przed siebie. Na szczęście tego dnia niebo było usiane chmurami, więc przyjemnie się biegało. Do domu wróciłam po godzinie, zlana potem i zmęczona, ale szczęśliwa.
Resztę dnia spędziłam na tworzeniu strategii promocyjnej dla sklepu. Równo o ósmej pojawił się Joel.
- Znalazłem nasze ulubione  - powiedział od progu, machając trzema butelkami czerwonego wina.
- A ja zrobiłam popcorn – odpowiedziałam, całując go w policzek i wpuszczając do domu. Skierowaliśmy się do mojej sypialni, gdzie na łóżku leżały przygotowane notatki, a stolik nocny zajmowały miski z przekąskami i talerz z kanapkami. Przed nami zapowiadała się długa noc.
- Rozsiądź się, a ja przyniosę kieliszki – powiedziałam, choć Joel znał mój dom jak własną kieszeń. Gdy wróciłam, przyjaciel przyglądał mi się ciekawie.
- Co? – spytałam, śmiejąc się. Ten poklepał miejsce obok siebie.
- Mów jak było wczoraj.
- Cudownie – powiedziałam rozmarzona, zajmując miejsce. – Wszystko mnie boli od rana, pośladki i piersi jeszcze mnie pieką – stwierdziłam, wskazując na biust, którego nie podtrzymywał stanik. Jedynym rozwiązaniem, był stanik sportowy, ale przy Joelu mogłam sobie pozwolić na swobodę.
- A ty bardzo zmaltretowałaś biedaka? – Jo spojrzał na mnie z politowaniem. Nie popierał moich upodobań seksualnych, ale wiedział, że nie może nic z tym zrobić.
- Troszkę. Myślę, że jego penis i jądra nie wyglądają najlepiej – zrobiłam skruszoną minę, choć wcale nie miałam wyrzutów sumienia. Rozlaliśmy wino i wzięliśmy się za zadania z finansów korporacji.
Gdy skończyła się pierwsza butelka alkoholu, Joel zaczął wszystko rozumieć. Szybciej zauważał zależności, wyłapywał błędy i rozwiązywał zadania.
- Myślę, że na ćwiczenia powinieneś przychodzić po winie – zaśmiałam się, a chłopak wyraził obawę, że Pan Grey mógłby nie tolerować takiego stanu. Po dziesiątej odłożyliśmy na bok zadania i zaczęliśmy rozmawiać na luźne tematy, kończąc drugą butelkę. Po mimo nadmiaru energii rano, czułam że dopada mnie zmęczenie, a wino zaczyna szybciej krążyć w moich żyłach. Nagle w domu rozległ się dzwonek do drzwi.
- Zamawiałeś coś? – spytałam, ale twarz Joela wyrażała takie samo zaskoczenie jak moja.
- Nie otwieraj – stwierdził i złapał mnie za rękę, żebym nie mogła wstać z łóżka.
- Jo, wiesz, że takie rzeczy to nie ze mną – powiedziałam, spoglądając na jego rękę – a poza tym przy drzwiach mam guzik by wezwać ochronę – dodałam i wyrwałam rękę. Zeszłam na dół i spojrzałam przez lipko, by zobaczyć kto znajduje się za drzwiami. Nagle wciągnęłam głośno powietrze.
- Kurwa mać – szepnęłam i spojrzałam w lustrze obok drzwi na siebie. Moje włosy były związane w byle jaki kucyk, opinająca bluzka podkreślała brak stanika, a sportowe szorty sięgały tylko do końca pośladków. Nie nadawałam się na spotkanie z kimś innym niż Joel. Żebym chociaż miała makijaż!
- Panno Johnson, słyszałem, że jest tam pani – usłyszałam zza drzwi. Szybko rozpuściłam włosy i pozwoliłam im się ułożyć w fale. Otworzyłam drzwi. Pan Grey wyglądał inaczej niż zwykle. Miał na sobie czarną polówkę, zwykłe dżinsy i trampki. Spojrzałam na niego od góry do dołu, a on nie był mi dłużny.
- Nie uważa pan, Panie Grey, że to nie jest pora na odwiedzanie studentów? – spytałam, krzyżując ręce na piersi. Uśmiechnął się i znów spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem, który przeniósł przez moje ciało. Poczułam jak się rumienię. Pieprzone wino.
- Przyniosłem pani książkę o ciekawych przypadkach korporacyjnych – stwierdził, wręczając mi książkę. Nawet na nią nie spojrzałam.
- Skąd pan wiedział gdzie mieszkam? – przechyliłam głowę na bok, przyglądając mu się uważniej. Nie odpowiedział, a jedynie poszerzył uśmiech.
- Dziekanat – stwierdziłam sama do siebie i przekręciłam oczami. Za plecami usłyszałam głos Joela.
- Kto to Kati? – spytał, a gdy zauważył kim jest gość, oniemiał.
- Dobry wieczór Panie Grey – chłopak szybko do nas podszedł i wyciągnął rękę. Przyglądałam się Christianowi Greyowi i zaczęłam zastanawiać się nad jego chwilową zmianą w wyrazie twarzy. Wydawało mi się, że kiedy zauważył Joela, przez jego twarz przemknął grymas niezadowolenia.
- Kate właśnie tłumaczyła mi zadania z pańskich ćwiczeń – po raz kolejny przekręciłam oczami.
- Joel, Pan Grey zapewne ma mnóstwo zajęć i nie ma czasu na rozmowy o ćwiczeniach.
- Wprost przeciwnie. Jeśli chcesz, mogę wytłumaczyć ci je na innych przykładach – powiedział, patrząc na Joela, który już chciał coś odpowiedzieć.
- Panie Grey. Uważam to za mocno niestosowne, aby wykładowca pobierał dane studentów z dziekanatu, a następnie odwiedzał ich o tak późnej porze. O ile Pan zauważył mamy weekend, a więc czas wolny od uczelni. Do widzenia – powiedziałam ze złością i stanęłam przed Joelem, by zablokować jakikolwiek protest z jego strony. Pan Grey patrzył na mnie zaskoczony. Widać było, że nie przywykł do odrzucania jego propozycji. Po chwili jego szczęka zacisnęła się, ale pożegnał się podając mi książkę i odwrócił. Zamknęłam drzwi i spojrzałam wściekła na Joela, który zaczął wycofywać się do mojej sypialni. Wyjrzałam jeszcze przez okno i ujrzałam jak Christian Grey wsiada do sportowego Audi, a następnie spogląda prosto w moje okno. Nasze oczy spotkały się na chwilę, a zaraz potem samochód odjechał z piskiem opon.
- Zwariowałeś?! – krzyknęłam na Joela, gdy tylko weszłam do sypialni. Chłopak siedział ze skrzyżowanymi nogami na łóżku, trzymając w ręku kieliszek z winem i wyraźnie się nad czymś zastanawiał.
- Kate, wytłumacz mi coś, bo czegoś nie rozumiem. Facet na ciebie ewidentnie leci. Żaden wykładowca nie przyjeżdża do swojej studentki o takiej porze, żeby jej wręczyć tylko książkę. A ty go tak po prostu przeganiasz.
- Jo, po pierwsze nie ma dla mnie znaczenia czy na mnie leci, bo wiesz, że nie nadaję się do normalnego związku. A po drugie nie lubię jak mi ktoś się wprasza do domu.
- Boisz się, że ktoś odkryje kim jesteś?  Że znajdzie twoje zabawki? – Chłopak spojrzał na mnie spod przymkniętych powiek. Wyglądał przy tym tak seksownie, że nie umiałam się oprzeć temu widokowi.
- Mogło by to źle wpłynąć na postrzeganie mojej osoby. Poza tym dlaczego o tym rozmawiamy? Za karę robisz sam to zadanie – powiedziałam, wskazując kolejne z zadań.
- Phi, proszę bardzo – stwierdził nonszalancko Jo, a gdy przeczytał treść zadania, jego mina zbladła.
Noc upłynęła po znakiem kolejnych ćwiczeń i kolejnego wina. Nie obył się bez odwiedzenia sklepu nocnego, aby zakupić dodatkowe butelki z alkoholem. Padliśmy koło trzeciej nad ranem, nawzajem objęci.


***

- Kate! – głośny krzyk z zewnątrz, przerwał mój cudowny sen, o mężczyźnie w złotej masce, który właśnie związywał moje ręce i zaczynał przyjemną torturę. Otworzyłam oczy i spojrzałam na Joela, który zrobił się cały czerwony na twarzy. Nagle poczułam co obejmuje moja dłoń. Szybko zwolniłam uścisk.
- O boże, przepraszam! – Powiedziałam, czerwieniąc się tak samo jak Jo. Dlaczego musiałam złapać akurat jego członka? Nie mogła to być pierś, ręka, cokolwiek!
- Puść mi to w niepamięć. Za dużo wina i za mało seksu – powiedziałam, chowając twarz w dłoniach.
- Przeżyję. To tylko ty. Myślę, że bardziej bym się przeraził gdyby to był obcy facet lub co gorsza obca kobieta – Joel potarł pocieszająco moje ramię. Spojrzałam na niego wdzięcznym wzrokiem.
- Myślę, że po tak gwałtownej pobudce już nie zaśniemy, więc idę pod prysznic. A ty zrób coś do jedzenia i picia – na znak suchości w ustach, chłopak mlasnął. Uśmiechnęłam się, a gdy Jo opuścił pokój, schowałam się pod kołdrą. Nigdy wcześniej mi się to nie zdarzyło i było mi ogromnie wstyd. Zeszłam na dół do kuchni i wzięłam się za szykowanie jajek sadzonych na bekonie. Wiedziałam, że przyjaciel je uwielbia, a ja widziałam tylko taki sposób na wynagrodzenie mu tego nieszczęsnego incydentu.
- Mm.. jak pachnie – stwierdził chłopak, gdy dołączył do mnie. Właśnie skończyłam smażyć i przekładałam jajka na talerz. Gdy spojrzałam w kierunku Joela, odebrało mi mowę. Po mimo, że widziałam go w różnych intymnych sytuacjach, włącznie z tym jak uprawiał seks, tym razem wyglądał tak zmysłowo, że zapragnęłam go mieć nawet na podłodze.
- Nie dziwię się, że moje ręce kleiły się do ciebie, skoro tak wyglądasz – powiedziałam, opierając rękę o blat i podpierając na niej głowę.
- Głupia – stwierdził, śmiejąc się i biorąc widelec śniadania. Po chwili jęknął ze smakiem.

Niedługo potem żegnałam się z Joelem i życzyliśmy sobie miłego poniedziałku. Ponieważ nie mieliśmy żadnych zajęć w tym dniu tygodnia, to zazwyczaj po weekendzie widywaliśmy się dopiero we wtorki. Gdy zamykałam drzwi, spostrzegłam leżącą na komodzie książkę. Wzięłam ją do ręki i skierowałam się do domowego biura. Postanowiłam poświęcić chwilę na zapoznanie się z treścią książki. Przejrzałam spis treści i zaczęłam czytać pierwszy rozdział.

Gdy oderwałam się od lektury, zegarek wskazywał jedenastą w nocy. Przypadki zawarte w książce były tak ciekawe, że odrywałam się dosłownie na chwilę po picie, coś do przekąszenia lub za potrzebą. Tym razem jednak postanowiłam przerwać i odłożyć resztę na następny dzień. Miałam co prawda kilka spraw do załatwienia w sklepie, ale później byłam wolna.


***

- Dziękuję państwu za uwagę. Tematy prac zaliczeniowych ustalimy na ćwiczeniach – Pan Grey skończył swój wykład. Jak ostatnim razem, i teraz ustawiła się do niego kolejka dziewczyn. Przekręciłam oczami i udałam się za Joelem do wyjścia.
- Jo idź już. Muszę oddać książkę Greyowi.
- Widzimy się po zajęciach? Chłopaki chcieli ogarnąć projekt.
- Jasne. Zadzwonię do ciebie – powiedziałam i ucałowałam go w policzek. Usiadłam na ławce i wyciągnęłam z torby książkę. Zaczęłam przyglądać się okładce i czytać streszczenie, aby zabić czas. Miałam nadzieję, że kolejkowe konsultacje szybko miną i nie spóźnię się na prawo. Niestety bardzo się myliłam. Gdy minęło ponad trzydzieści minut usłyszałam zbliżające się głosy. Podniosłam się i stanęłam na wprost drzwi.
- Musi pani spojrzeć do literatury. Proszę mi napisać maila, a prześlę pani listę autorów, którzy zgłębili ten temat – powiedział Pan „Nieskazitelny Garnitur” i uśmiechnął się do dziewczyny. Ta, gdyby mogła, leciałaby właśnie kilka centymetrów nad ziemią. Przekręciłam oczami, gdy Pan Grey na mnie spojrzał. Dziewczyna pożegnała się jeszcze i odbiegła do czekających koleżanek.
- Każe Pan na siebie długo czekać – powiedziałam, a on spojrzał na mnie piorunującym wzrokiem. Po chwili jednak odwrócił się i zamknął drzwi od auli.
- Zapomniał pan czegoś – wręczyłam mu książkę. Spojrzał na mnie, wyraźnie próbując odczytać moje emocje, więc uśmiechnęłam się.
- Zainteresowała się nią pani? – w jego głosie dało się słyszeć złość.
- Może – odparłam i uśmiechnęłam się szerzej – do zobaczenia.
- Do zobaczenia – odburknął Pan Grey i skierował się w stronę wyjścia z budynku.
- Panie Grey – krzyknęłam za nim, a ten odwrócił się, spoglądając na mnie ze zniecierpliwieniem.
- Książka bardzo mnie zainteresowała, wszystkie przypadki są świetne. Jak by Pan miał więcej takich, polecam się na przyszłość – wzruszyłam ramionami i odwróciłam się. Nie chciałam znać jego miny.


***

- Joelu Whitetackerze. Przesadzasz – powiedziałam, gdy Joel po raz kolejny wdawał się w szczegóły projektu. Chłopaki z którymi robiliśmy projekt, patrzyli na niego z politowaniem.
- Chcesz dostać wysoką ocenę? – odgrażał się brunet.
- Chcę to zaliczyć. Nieważne na ile. Są ciekawsze rzeczy niż polityka kadrowa – stwierdziłam, spoglądając na zegarek. Minęły już trzy godziny, a my nadal mieliśmy plan projektu. Jonatan i Ben poparli moje zdanie, a Joel po raz kolejny tego wieczora się obraził. Gdy wychodziłam od przyjaciela, było grubo po północy.
- Odwiozę cię – stwierdził opiekuńczo Jo.
- Nie trzeba. Noc jest ciepła, a ja chętnie się przejdę – uśmiechnęłam się szeroko do niego. Do mojego domu miałam raptem 30 minut od przyjaciela, a dzielnice nie straszyły.
- Zadzwoń jak tylko dotrzesz do domu – powiedział chłopak na pożegnanie i ucałował mój policzek.
Spacerowałam ulicami i zastanawiałam się nad przyjaźnią moją i Joela. Znaliśmy się od podstawówki. Był odmieńcem w naszej klasie, a ja, pomimo wieku, czułam, że muszę się nim zaopiekować. Wydawał się wystraszony i zagubiony, a ja już wtedy byłam pewna siebie. I tak się zaczęło. Razem chodziliśmy na świetlicę czy dodatkowe zajęcia. Razem odrabialiśmy prace domowe czy robiliśmy projekty. Później zaczęliśmy dorastać i myślałam, że będziemy parą. Ale Joel, nieświadomy moich uczuć, przyznał się, że jest gejem. Pamiętam jak płakałam tamtej nocy. Ale to mi otworzyło oczy na to co działo się dookoła i pozwoliło poznać samą siebie. Choć domina zrodziła się we mnie znacznie później.
Gdy zbliżałam się do domu, zauważyłam, że koło podjazdu parkuje samochód. Odruchowo złapałam za telefon. Gdy podeszłam bliżej, uświadomiłam sobie, że znam to auto. Przekręciłam oczami i wrzuciłam telefon z powrotem do torby. Podeszłam do drzwi od domu, gdy usłyszałam dźwięk otwieranych drzwiczek samochodowych.
- Nie spodziewałam się pana tak późno – odparłam i odwróciłam się w kierunku gościa.
- Nie spodziewałem się, że może pani sama wracać o tej porze – odpowiedział Pan Grey i stanął na schodach. – Znalazłem dla pani jeszcze kilka książek.
Uśmiechnął się delikatnie. Przyjrzałam mu się i stwierdziłam, że lepiej wygląda w sweterku i dżinsach niż garniturze.
- O takiej porze zawsze wracam sama. Dziękuję – nie wiedząc czemu poczułam potrzebę wytłumaczenia się. Odebrałam książki, a między nami zapadła cisza.
- Wejdzie pan na herbatę? – spytałam nagle. Brwi Christiana Greya uniosły się w zdziwieniu. Cholera, nawet mnie zdziwiło to pytanie.
- A nie będzie to niestosowne? Jest później niż ostatnio.
- Och, będzie się pan obrażał za to, że nie zgodziłam by się pan wprosił? – Przekręciłam oczami. Wyraz twarzy mężczyzny zmienił się na moment, prawie niezauważalnie. Otworzyłam drzwi i wskazałam ręką środek. O dziwo Pan Grey wszedł. Rzuciłam klucze i torbę na komodę obok wejścia i zaprosiłam gościa do znajdującego się po prawo salonu. Sama udałam się do mieszczącej się na lewo kuchni. Kątem oka zaważyłam, że Pan Grey przygląda się zdjęciom stojącym na komodach i półce nad kominkiem.
- Czego się pan napije? – Spytałam, wlewając wodę do ekspresu.
- A co pani oferuje? – Usłyszałam nagle za sobą. Odwróciłam się gwałtownie i spostrzegłam, że Pan Grey stoi w przejściu, opierając się ramieniem o framugę. Uśmiechnęłam się i otworzyłam szafkę w której trzymałam takie rzeczy.
- Mam białą, zieloną i czarną herbatę, kawę rozpuszczalną lub do zmielenia.
- A Pani czego się napije?
- Proszę przestać mówić do mnie pani. Poza murami uczelni jestem po prostu Kate.
- Dobrze. Czego się napijesz Kate? – Wydźwięk mojego imienia w jego ustach, brzmiał tak inaczej. Znów poczułam się jak jego służąca.
- O tej porze najlepsza jest biała herbata – odpowiedziałam, patrząc mu prosto w oczy. Musi wiedzieć, że nie znajduje się na swoim terenie. Uśmiechnął się tak, jakby spodziewał się mojego ruchu.
- Poproszę – stwierdził i zniknął w salonie. Zaczęłam żałować, że go zaprosiłam. Nie miałam pojęcia, co powodowało, że atmosfera między nami tak gęstniała, ale nie podobało mi się to. Westchnęłam i przygotowałam napoje. Zaniosłam je do salonu i usiadłam na fotelu, na wprost mojego wykładowcy.
- Rzeczywiście jesteś przyzwyczajona do takiej pozycji – stwierdził, unosząc brew. Spojrzałam na swoje nogi i spostrzegłam, że usiadłam po turecku. Wzruszyłam ramionami i uśmiechnęłam się.
- A za ostatnie mógłby się pan nie obrażać. Nie mogłam pana wpuścić – stwierdziłam przepraszająco i upiłam łyk herbaty. Jej żar rozkosznie poparzył mnie w usta.
- Dlaczego?
- Dla pana własnego dobra – gdy wypowiedziałam to zdanie, w oczach Christiana Greya pojawiły się niebezpieczne iskry. Tak, jak gdyby rozmowa o jego bezpieczeństwie była tematem tabu.
- Mianowicie Joel jest gejem..
- Myślałem, że jesteście parą – przerwał mi zdanie.
- Jest pan kolejną osobą z wielu, którzy tak myślą. Włącznie z jego rodzicami – gdy to powiedziałam, jego brwi uniosły się, a czoło zmarszczyło. – Wracając do tematu, Joel jest gejem, a my byliśmy po kilku lampkach wina i bałam się, że może mu strzelić coś głupiego do głowy.
- Gwarantuje ci, że nie by mi się nie stało – stwierdził ze złością Pan Grey. Zdziwiło mnie to. Po raz kolejny odpowiadał atakiem na temat swojego bezpieczeństwa. Wzruszyłam ramionami i upiłam łyk herbaty.
- Więc jakie książki mi pan przyniósł?
- Kolejne ciekawe przypadki. Tym razem nie tylko finansowe, ale też prawne, strategiczne czy kadrowe.
- Może uda mi się zastosować coś w mojej firmie.
- Czym się zajmujesz? – Przenikliwy wzrok Christiana Greya przeszył moje ciało. Niebezpieczne dreszcze dały o sobie znać. Czułam się zmęczona i coraz mniej kontrolowałam własne reakcje.
- Prowadzę sklep z gitarami. Rodzinny interes – uśmiechnęłam się lekko. Pan Grey spojrzał na mnie i uśmiechnął się ciepło. A ja poczułam się nagle cholernie źle. Patrzyliśmy na siebie, a cisza zdawała się krzyczeć żebym uciekała. Na szczęście w głębi domu zadzwonił telefon.
- Przepraszam – bąknęłam i uciekłam do przedpokoju.
- Halo? – spytałam, nie spoglądając na wyświetlacz. Nie miało znaczenia kto dzwonił. Grunt, że to zrobił i mnie uratował.
- Kate! Dzięki bogu żyjesz! Miałaś do mnie zadzwonić! – usłyszałam krzyk po drugiej stronie słuchawki. Spojrzałam w stronę salonu i zauważyłam, że mój gość się podnosi i kieruje w moją stronę.
- Joel, zadzwonię później – odparłam do przyjaciela i rozłączyłam się. Opuściłam rękę, ale nie byłam w stanie puścić telefonu. Ściskałam go więc mocno w dłoni.
- Panie Grey, myślę, że już pora na pana – powiedziałam mniej pewnie niż zwykle.
- Też tak myślę. Nie chcę, żeby się pani przeze mnie nie wyspała – odparł to takim tonem, że nie do końca byłam pewna czy chodzi mu o brak snu.
- Do widzenia Panie Grey – pożegnałam go, otwierając drzwi.
- Do widzenia Panno Johnson – odpowiedział i raz jeszcze spojrzał na mnie swoim wszechwidzącym wzrokiem. Gdy zamknęłam drzwi, oparłam się o nie i próbowałam powstrzymać szloch, jaki wzbierał się w mojej klatce. Na oślep wykręciłam numer do Joela.
- Jo, błagam. Przyjedź. Koszmary wracają.