Gdy rano się obudziłam, Joel nadal mnie przytulał. Głowa bolała od płaczu, a oczy mogłam jedynie delikatnie uchylić.
- Hej - powiedział ospale Jo.
- Cześć. Przepraszam za wczoraj.
- Przestań - odparł i uścisnął mnie mocno - już ci lepiej?
- Zdecydowanie -
odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Pewność siebie wróciła, po
mimo pulsującej głowy. Podniosłam się i żałośnie stwierdziłam, że mam
na sobie te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Idę się wykąpać - poinformowałam przyjaciela i ucałowałam go w policzek.
Gdy wychodziłam z łazienki w całym domu pachniało kawą. Udałam się do kuchni, rozczesując włosy po drodze.
- Zaparzyłem kawę i
zrobiłem grzanki. Myślę, że ci pomogą - Jo uśmiechnął się tak
zniewalająco, że wystarczył mi tylko jego widok abym poczuła się lepiej.
Z jednodniowym zarostem poderwałby samego Carla Lagerfelda. Wzięłam się
za spożywanie przygotowanego śniadania. Nie rozmawialiśmy już o tym co
zdarzyło się poprzedniego dnia. Mój terapeuta tak zalecił, gdy jeszcze
do niego chodziłam. Dla wielu walka ze wspomnieniami była rozwiązaniem,
niestety dla mnie oznaczała klęskę. Mogłam tylko zapomnieć i nigdy
więcej do tego nie wracać. Gdy obydwoje zjedliśmy śniadanie, Joel
zostawił mnie i pojechał do domu się przebrać. Po południu mieliśmy
zajęcia z symulacji i optymalizacji. Przyszykowałam się do wyjścia i
równo o drugiej przyjechał po mnie Jo.
- Zobacz - powiedział
przyjaciel, gdy wędrowaliśmy uczelnianym korytarzem i wskazał głową
przed siebie. Kilka metrów przed nami rozgrywała się scena między
Anastasią Steele a Christianem Greyem. Wyraźnie się kłócili.
- Myślisz, że chodzi o ciebie? - Spytał Jo, nachylając się nad moim uchem.
- Raczej nie. Grey chyba nie jest na tyle głupi, żeby opowiadać swojej dziewczynie o nocnych eskapadach.
- Ciekawe w takim razie o co poszło.
- Gwarantuję ci, że za
chwilę cały budynek będzie wiedział - odparłam, uśmiechając się pod
nosem. Wzrok mój i Pana Greya spotkały się nagle. Zauważyłam jego
zainteresowanie, ale odwróciłam głowę. Nie miałam ochoty mieszać się w
ich sprawy.
***
Ćwiczenia z symulacji przebiegały przyjemnie. Pracowaliśmy wspólnie z Joelem nad projektem, gdy doszły do nas najnowsze plotki.
- Słyszeliście, że
Anastasia Steele pokróciła się z Christianem? - Zaczepiła nas jedna z
dziewczyn. Nie umknął mi wydźwięk tego zdania. Ewidentnie Anastasia była
tą złą. Joel podekscytowany odwrócił się w stronę znajomej i pociągnął
temat. Przekręciłam oczami i zajęłam się ponownie projektem. Mimo
wszystko ciekawość zwyciężyła.
- Podobno Anastasia żąda
żeby Christian się zaangażował i określił jak będzie wyglądała ich
przyszłość - opowiedziała koleżanka. Joel kontynuował rozmowę, a ja
przez moment zastanowiłam się nad słowami dziewczyny. Nie pomyślałam
wcześniej o tym, że nie może być za dobrze w związku, skoro facet
odwiedzał mnie po nocach. Ale z drugiej strony nie miało to dla mnie
znaczenia. Nie nadawałam się do nawiązywania jakichkolwiek relacji poza
seksualnymi. Choć i one nie były normalne.
- Nie dziwię się dziewczynie, zważając na to, że on wyraźnie szuka czegoś innego - z zamyślenia wyrwał mnie głos Joela.
- Ty i te twoje teorie.
Zająłbyś się projektem zamiast plotkować. Wiesz, że to niezdrowe -
powiedziałam, nim przyjaciel zdążył wypaplać o nocnych wizytach. Brunet
spojrzał na mnie poirytowanym wzrokiem, ale przeprosił dziewczynę i
wrócił do zadania.
***
- Serio nie widzisz w tym żadnej zależności? - Joel wywiercał mi dziurę w brzuchu od kiedy wyszliśmy z zajęć.
- Nie i nie interesuje mnie to. Czy ty możesz przyjąć do świadomości, że nikogo nie szukam, nie chcę i nic tego nie zmieni?
- Nawet przystojny multimiliarder?
- Powiedziałeś to tak, jak by pieniądze grały rolę.
- No dobra. Kate, on ewidentnie na ciebie leci - po raz kolejny przekręciłam oczami. Jak można być tak upartym?
- Joel, jeśli powiesz
jeszcze jedno słowo na temat Christiana Greya, gwarantuję ci, że zakuję
cię w kajdanki i zleję biczem. Tak, że nie tknie cię żaden mężczyzna -
powiedziałam groźnie żeby uświadomić przyjacielowi, że nie żartuję.
Chłopak wciągnął powietrze i więcej się nie odezwał.
***
Wieczorem usiadłam w
fotelu na balkonie i wzięłam jedną z książek, które poprzedniego
wieczora przyniósł Pan Grey. Irytowało mnie to określenie. Lepiej
brzmiało Christian Grey albo Pan „Nieskazitelny Garnitur". Uśmiechnęłam
się na to przezwisko. Otworzyłam książkę i zaczytałam się w lekturze.
Koło 11 zrobiło mi się
na tyle chłodno, że postanowiłam schować się w środku. Podniosłam się z
fotela i zauważyłam stojące pod domem auto. Czarna, krótka limuzyna
oznaczała kogoś ważnego. I nie zdziwiło mnie, gdy na swoich schodach
zobaczyłam siedzącego Christiana Greya. Spojrzałam po sobie i
stwierdziłam, że dobrze wyglądam. Biała koszula opinała się na biuście,
podkreślając go. Czarne szorty spowodowały, że moja skóra jeszcze
bardziej błyszczała. Związałam włosy w kucyk i odkładając książkę na
komodę przy wejściu, otworzyłam drzwi.
- Zaczynam się do Pana
przyzwyczajać - powiedziałam bez powitania. Pan Grey odwrócił się i
spojrzał na mnie z dołu. Uśmiechnął się delikatnie jak mnie zobaczył. W
jednej ręce trzymał butelkę czerwonego wina.
- Napijesz się ze mną? - W jego głosie dało się słychać prośbę, a miałam wrażenie, że ten człowiek rzadko o coś prosi.
Odsunęłam się z
przejścia i obserwowałam jak mężczyzna wchodzi do środka. W kuchni
sięgnęłam po kieliszki. Dołączyłam do mojego gościa, siadając w fotelu i
przyglądając mu się. Był nieobecny.
- Czego oczekują
kobiety? - Spytał nagle. Spojrzałam na niego zdziwiona i przez moment
pomyślałam, że żartuje. Ale on w skupieniu otwierał butelkę i rozlewał
wino.
- Wydaje mi się, że świetnie pan wie Panie Grey.
- Nie mam o tym
zielonego pojęcia. Nigdy nie byłem w związku. - Powiedział, a jego
szczerość mnie zaskoczyła. Sięgnęłam po kieliszek. To dziwne, że
mężczyzna który aż emanuje pewnością siebie i seksapilem nie był w
związku.
- Nie nadaję się do tego - dodał po chwili. Jak dobrze znałam to stwierdzenie.
- Dlaczego pan tak uważa?
- Bo nie wiem jak często
należy zapraszać kobietę na randkę, kiedy przynosić jej kwiaty, jak
zachowywać się przy jej rodzicach. Oczywiście, część rzeczy można robić
instynktownie, ale nie potrafię czytać codziennych emocji kobiet -
spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam smutek. Odwróciłam głowę i
spojrzałam przez okno. Ogród pogrążył się w ciemnościach.
- Niestety Panie Grey,
ale nie pomogę panu. Nie znam się na kobietach, tak samo jak pan - na
jego twarzy malowało się zaskoczenie.
- Podobnie jak pan,
byłam przez całe swoje życie w jednym związku, który niestety nie
skończył się dobrze. Nie potrafię wiązać relacji z mężczyznami, a nawet
nie chcę tego robić. Więc nie wiem czego oczekuje się w takich
sytuacjach.
- To niemożliwe. Tak pewna siebie osoba nie może nie wiedzieć czego oczekuje.
- Ja wiem czego
oczekuje. Nie oczekuję niczego. Po prostu normalne związki są nie dla
mnie - Christian Grey miał cały czas zaskoczoną minę. Wzruszyłam
ramionami. Upiłam łyk wina i znów spojrzałam przez okno. Księżyc jasno
świecił.
- Co się stało? - spytał
nagle, a wyraz jego twarzy zmienił się gwałtownie. Przyglądał mi się
badawczo. Uśmiechnęłam się smutno. Wiedziałam o co pytał.
- Coś o czym mówić nie
mogę. Powrót do tamtych wydarzeń jest niewskazany - poczułam jak
mimowolnie zaciskam szczękę. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech.
Po chwili znów wróciła pewna siebie Kate. Wiedziałam, że nie powinnam
okazywać emocji przy kimś takim jak Christian Grey. Za dużo widział.
- Panie Grey, myślę, że
powinien już pan iść. Chciałabym położyć się spać - odparłam i
podniosłam się z fotela nie czekając na reakcję gościa. Poczułam za sobą
jego obecność kiedy szłam do drzwi. Gdy się odwróciłam, stał tak
blisko, że mogłam zobaczyć malutkie włoski na jego brodzie. Podniosłam
wzrok i nasze oczy się spotkały. Grey przyglądał mi się z ciekawością i
pewnego rodzaju troską.
- Do widzenia Panie Grey.
- Do widzenia Panno Johnson.
Po chwili zamykałam drzwi i miałam wrażenie, że to było nasze ostatnie spotkanie.
***
- Przyjechał do ciebie,
żeby zapytać się jak ma postępować z kobietą? - Joel nie chciał mi
uwierzyć. Siedzieliśmy w barze w czwartkowy wieczór i szukaliśmy drugiej
połówki dla mojego przyjaciela.
- Tak. I był bardzo zaskoczony kiedy mu powiedziałam, że nie wiem czego kobieta oczekuje.
- Nie pytał się jak taka osoba jak ty nie może mu pomóc? - Doskonale wiedziałam o co Joel pytał.
- Pytał. Ale gwarantuje
ci, że nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby mu powiedzieć dlaczego i
kim teraz jestem - rozejrzałam się znów po sali. Nie było nikogo wartego
uwagi.
- Jo, nie ma tutaj
nikogo dzisiaj - stwierdziłam i dopiłam swojego drinka. Chłopak
rozejrzał się i mi przytaknął. Po chwili dopił napój jaki mu pozostał w
szklance i wyszliśmy. Skierowaliśmy się spacerem w stronę nocnego
centrum Seattle. W czwartki było tu dużo osób, przede wszystkim
studentów, którzy rozpoczynali weekend. Przed jednym z nocnych klubów
stała kolejka osób, czekających na wejście. Podeszliśmy do ochroniarza,
który był dobrym znajomym Joela i przepuścił nas bez konieczności
oczekiwania. Muzyka dudniła, ludzie tańczyli w jej rytm, a niektórzy
stali przy barze i sącząc drinki, przyglądali się innym. Wszystko
wyglądało normalnie poza faktem, że był to klub dla homoseksualistów.
- Tutaj już musisz kogoś
znaleźć. W końcu to nie byle jaki klub - krzyknęłam do ucha Joelowi i
uśmiechnęłam się. Purr Cocktail był największym i najbardziej
ekskluzywnym klubem dla gejów w całym mieście. Przychodzili tu ludzie,
których było stać na luksus, włącznie z heterykami, którzy chcieli się
pobawić tak by nikt ich nie zaczepiał. Jak ja. Lesbijki rzadko się tutaj
pojawiały, a jeśli już to w tych samych celach co heterycy. Udaliśmy
się do baru, żeby zakupić drinki i poszliśmy na parkiet. Wywijaliśmy w
rytm muzyki dance, remixowanej tak by basy bardziej dudniły, a piosenki
trwały dłużej, dając wytchnienie DJowi. Joel znalazł sobie partnera
szybciej niż mógł się tego spodziewać, więc wypiłam swojego drinka i
pozostawiłam panów. Gdy podjechałam taksówką pod dom, podziękowałam
kierowcy i uiściłam opłatę. Wysiadłam, skierowałam się do drzwi i
poczułam dziwnie, że nikogo nie ma. To były tylko trzy spotkania -
pomyślałam i zganiłam w duchu. Nagle za plecami usłyszałam zwalniający
samochód. Uśmiechnęłam się, ale kiedy odwróciłam się w stronę ulicy
samochód przejechał dalej i zaparkował trzy domy obok. Westchnęłam i
pokręciłam głową na swoją głupotę. W domu wzięłam szybki prysznic i
położyłam się spać.
***
Dzięki szybkiemu
powrotowi do domu, poranek nie był dla mnie koszmarem. Pochmurne niebo
za oknem zapowiadało opady, więc zrezygnowałam z krótkich spodenek na
rzecz długich, poprzecieranych rurek. Założyłam czarną bluzkę z dekoltem
w łódkę i kurtkę, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Następnie
skierowałam się do garażu i po chwili wyjeżdżałam na miasto. Nim
dojechałam do Joela, wstąpiłam po drodze po burgery z jajkiem,
croissonty z truskawkami i mocną herbatę. Dla przyjaciela czarna, dla
mnie zielona. Pod jego drzwiami stałam dobre pięć minut, nim łaskawie
otworzył drzwi.
- Spodziewałam się, że
nie będziesz miał ani siły wstać, ani prowadzić. Ale na zajęcia musisz
iść - powiedziałam, wchodząc do mieszkania. Wszędzie roznosił się zapach
spoconych seksem ciał. Ah ten testosteron. Musiałam powstrzymać swoje
pożądanie, żeby nie rzucić się na Joela, który stał w samych bokserkach z
potężną erekcją. Spojrzałam na niego znad okularów - zerówek i
skierowałam się do kuchni, żeby zostawić śniadanie i usiąść przy wysokim
blacie. Wyciągnęłam swoją herbatę i wsłuchiwałam się w odgłosy
dochodzące z głębi mieszkania. Przyjaciel kulturalnie dziękował za
spędzoną noc i wypraszał gościa. Wymienili się numerami telefonów, co
znaczyło, że Joelowi podobało się w nocy.
- Idę pod szybki
prysznic - stwierdził między biegiem z sypialni do łazienki i po chwili
słychać było szum prysznica. Zdążyłam zjeść swojego croissonta, gdy
chłopak usiadł obok mnie.
- Wiesz, że Cię kocham? - Spytał, całując mnie w policzek i biorąc swoją herbatę.
- Wiem, ale radziłabym ci się spieszyć, bo mamy dwadzieścia minut do zajęć.
- Jasna cholera! - Jak
oparzony podniósł się z krzesełka i pobiegł spakować. Jak zwykle to
samo. Schowałam resztę jedzenia i wręczyłam przyjacielowi w drodze do
samochodu. Na uczelnie dotarliśmy pięć minut przed czasem. Sala już była
otwarta, a miejsca w środku pozajmowane. Dla nas zostały pierwsze
rzędy, co nie wróżyło dobrze dla Joela.
- Trzymaj. Weź dwie -
szepnęłam, pokazując mu gumy do żucia. Usiedliśmy w drugiej ławce, a
twarz Joela zrobiła się czerwona. Nigdy nie potrafił kłamać.
- Widzę, że już wszyscy
dotarli na zajęcia, więc możemy zacząć - stwierdził Pan Grey,
sygnalizując rozpoczęcie ćwiczeń. Warsztaty znów obejmowały przede
wszystkim ciekawe, korporacyjne przypadki, które znałam z książek,
poleconych przez wykładowcę. Po ponad połowie zajęć zaczęliśmy rozmawiać
o tematach przyszłych prac egzaminacyjnych.
- A Pani o czym myślała? - Spytał Pan Grey, a jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechał się delikatnie.
- Zastanawiałam się nad
zarządzaniem kryzysem w korporacjach. Poznałam ostatnio wiele ciekawych
przypadków - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. W oczach pana
Greya pojawił się błysk, a prawy kącik ust zadrgał nieznacznie. Nie
mogłam sobie odmówić małego flirtu.
Po zajęciach byliśmy
świadkami z Joelem intymnej sytuacji pary Steele i Grey. Dziewczyna, gdy
tylko zobaczyła mężczyznę, rzuciła się na niego na oczach wszystkich i
czule pocałowała.
- Chyba jednak znalazł
rozwiązanie - stwierdził Jo, a ja tylko prychnęłam. Christian Grey
zdawał się być osobą, która musiała uzyskać odpowiedź na wszystkie
zadane przez siebie pytania. Gdy tak na nich patrzyłam, przez moment
zaczęłam żałować, że nie potrafię stworzyć stałego związku. Że będę
mogła znów zaufać i czuć to dziwne mrowienie i ciepło rozlewające się po
całym organizmie.
- Nie martw się. I ty
znajdziesz swojego zwichrowanego księcia z bajki - powiedział
pocieszająco Joel, a ja spojrzałam na niego z politowaniem. Nie nadaję
się do związków.
***
Wieczorem, ubrana w
czarną, kloszowaną sukienkę z gorsetową górą, poprawiałam usta czerwoną
szminką. Bujne fale moich włosów, ułożone przez fryzjerkę spływały na
prawym ramieniu. Do lewego ucha włożyłam długi kolczyk z delikatnymi
diamencikami, aby podkreślić odkrytą szyję. Gdy wsuwałam na nogi
szpilki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam Joelowi, który wyglądał
nieziemsko w czarnym, szytym na miarę garniturze.
- Pięknie wyglądasz -
powiedział od progu i ucałował mój policzek. Spojrzałam ponownie w
lustro i stwierdziłam, że jestem gotowa do wyjścia.
- Rodzice przyjechali z tobą? - Spytałam, sięgając po perfumy i spryskując nimi szyję i nadgarstki.
- Tak, czekają w samochodzie. Są ci ogromnie wdzięczni za zaproszenie.
- Wiesz, że na tym
bankiecie będą przede wszystkim osoby w ich wieku. A poza tym to świetna
okazja na rozwój kontaktów dla twojego taty - uśmiechnęłam się do
niego. Przez ramię przewiesiłam srebrny łańcuszek od połyskującej
czernią torebki, która idealnie pasowała do całości stroju. Skierowałam
się do wyjścia, jednak Jo upomniał mnie, żebym wzięła płaszcz. Gdy
narzuciłam go na gołe ramiona, poczułam zapach feromonów. Nagłą falę
ciepła, która natychmiast zrodziła się w moim podbrzuszu, zgasiłam
przypomnieniem o rodzicach Joela, czekających w samochodzie. Gdy tylko
wsiadłam, pani Whitetacker przywitała się i zaczęła dziękować za
zaproszenie. Polubiłam ją niesamowicie i nie chciałam widzieć jej miny,
gdy dowie się, że jej syn jest gejem.
Bankiet dla firm
należących do spółki American Guitar, odbywał się w sali bankietowej
jednego z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Seattle - Fairmont Olympic
Hotel. Postojowy otworzył drzwi najpierw paniom, a następnie mężczyznom.
Odebrał od Joela kluczyki i życzył udanego wieczora. Weszliśmy, a u
progu sali odebrano od nas okrycia wierzchnie. Wystrój mienił się złotem
i przepychem. Kobiety w długich sukniach znanych projektantów,
paradowały jak po wybiegu. Mężczyźni w czarnych garniturach raczyli się
whiskey i omawiali sprawy pozornie nieważne. Nie przepadałam za takimi
bankietami, ale jako członek zarządu musiałam się na nich pojawiać.
- Panno Johnson! -
Usłyszałam za plecami głos Alberta Wattmana, sympatycznego, starszego
pana, który również zasiadał w zarządzie. Odwróciłam się, uśmiechając
szeroko i nastawiając policzek.
- Cieszę się, że Pani przyszła.
- Nie mogłam sobie odmówić tak szampańskiej zabawy - powiedziałam i odsunęłam się na bok, ukazując osoby, które ze mną przyszły.
- Panie Wattman, nie
miał pan jeszcze przyjemności poznać. Joel Whitetacker, mój narzeczony -
powiedziałam prezentując przyjaciela. Na twarzy mojego rozmówcy
pojawiło się zaskoczenie, ale zgodnie z kulturą wyciągnął i uścisnął
dłoń Joela. Po chwili przedstawiłam jego rodziców. Pan Wattman szczerze
zainteresował się firmą ojca Jo. Stwierdził, że może w końcu porozmawiać
o czymś innym niż produkcja gitar czy innych instrumentów.
- Idziemy znaleźć nasze
miejsca - stwierdziliśmy troje i pozostawiliśmy mężczyzn samych sobie.
Tak jak się spodziewałam, mieliśmy miejsce przy jednym ze stolików dla
zarządu.
- Świetnie. Jest po
osiem miejsc, czyli nie będę musiała prowadzić zanadto rozmów -
powiedziałam, wypuszczając powietrze. Zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy po
lampce wina. Joel złapał mnie za rękę i uśmiechnął zalotnie. Był
świetnym aktorem.
- Kate, jeszcze raz ci
dziękuję za zaproszenie - powiedziała po raz kolejny pani Grace. Po
chwili przy naszym stoliku pojawił się pan Whitetacker.
- Świetny mężczyzna z tego Alberta - stwierdził wyraźnie zadowolony i zajął miejsce obok żony.
- Cieszę się, że ma pan możliwość rozwijać swoje kontakty.
- Żebyś wiedziała -
żachnął się mężczyzna. - Już zapowiedział, że ma dla mnie dwa zlecenia, a
jeśli się sprawdzę to poleci mnie znajomym - Pan Whitetacker zrobił się
czerwony z podniecenia. Uśmiechnęłam się na znak, że cieszę się jego
szczęściem. W końcu wszyscy zaczęli zajmować miejsca, a na scenę wszedł
prezes zarządu American Guitar, który rozpoczął serię przemówień. Przy
zajmowanym przez nas stoliku usiadł kierownik sklepu z Nowego Yorku wraz
z żoną i dwójką dzieci. Choć trudno nazwać dziećmi osoby, które były w
wieku podobnym do mojego i Joela. Szczerze cieszyła nas obecność Deana i
Susanny, gdyż mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów, podczas gdy rodzice
Joela rozmawiali z państwem Dickson.
- A teraz zapraszamy
Pannę Kate Johnson, członka zarządu i kierownik American Guitar w
Seattle - usłyszałam i przeprosiłam wszystkich. Skierowałam się w stronę
podestu, świadoma spojrzeń jakie spoczywały na mnie. Niestety ludzie
nadal nie mogli się przyzwyczaić, że tak młoda osoba zasiada w zarządzie
takiej spółki i zarządza całym regionem. Stanęłam przy mównicy i
spojrzałam po całym tłumie. Nagle wstrzymałam oddech. Przy jednym ze
stolików siedział sam Christian Grey wraz ze swoją partnerką Anastasią
Steele. Odwróciłam wzrok i skupiłam się na Joelu, który uśmiechał się
szeroko i trzymał zaciśnięte kciuki.
- Szanowni Państwo. Na
wstępie chciałabym was powitać w pięknym Seattle, miejscu niezmiernie mi
bliskim. Mam nadzieję, że i w was wzbudzi takie emocje, jakie wzbudza
na co dzień we mnie - rozpoczęłam przemówienie, przechodząc płynnie do
historii gitar w moim stanie, po konieczność walki o swoje, kończąc na
wizji gitar w regionie. Gdy schodziłam żegnały mnie brawa, a przy
stoliku posypały się gratulacje. Joel nawet ucałował mnie mocno w
policzek, co niezmiernie ucieszyło jego mamę.
- Nie wierzysz kogo
widziałam - szepnęłam, gdy ucichły wyrazy uznania. - Dwa stoliki dalej
siedzi Christian Grey i Anastasia Steele - dodałam, a szczęka
przyjaciela poleciała w dół. Już chciał się gwałtownie obrócić, ale go
powstrzymałam.
- Nie patrz się tam. Narobisz nam wstydu.
- A co on tutaj robi? Przecież nie ma nic wspólnego z branżą muzyczną.
- Skąd mam wiedzieć?
Jakimś sposobem znalazł się tutaj. - Odpowiedziałam, zastanawiając się
nad swoimi słowami. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie co nasz wykładowca i
jego dziewczyna robią na bankiecie. Sytuacja wyjaśniła się dopiero, gdy
wszyscy przenieśli się do sali tanecznej, gdzie raczej prowadzono
biznesowe rozmowy niż tańczono.
- Panie Grey - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się blisko siebie.
- Panno Johnson. Proszę
poznać Anastasię Steele. Anastasia to moja studentka, Panna Kate Johnson
- odpowiedział Pan Grey. Dziewczyna wyciągnęła rękę, a ja poczułam się
co najmniej dziwnie. Uścisnęłam ją delikatnie i uśmiechnęłam się.
- Proszę poznać mojego
narzeczonego i przyszłych teściów - dodałam, odsłaniając osoby stojące
za mną. Wszyscy wymienili przyjazne uściski dłoni, połączone ze
wzajemnym uśmiechem i prezentacją.
- Panno Johnson, świetna przemowa - z prawej strony podszedł do mnie Pan Wattman.
- Carl, masz świetną
synową - dodał po chwili, a ja poczułam jak oblewam się rumieńcem. Joel
lekko się zakrztusił i przeprosił wszystkich na moment. Ja złapałam za
kieliszek szampana i upiłam jego łyk, by ostudzić skórę.
- Christian, za chwilę
wrócę - powiedziała Anastasia i skierowała się w kierunku toalet. Jej
długa, czerwona suknia płynęła po złotej posadzce, niczym wino
rozlewające się po złotym kieliszku. Rozejrzałam się dookoła i
spostrzegłam, że zostałam sam na sam z Christianem Greyem.
- Gratuluję ci pozycji.
Nie wspominałaś, że jesteś w zarządzie - Christian Grey wyciągnął dłoń.
Uścisnęłam ją delikatnie, a po mojej skórze przeszedł niespodziewany
dreszcz. Cholera.
- Nie jestem
przyzwyczajona do chwalenia się tym, aczkolwiek strona sklepu i
Wikipedia posiadają taką informację - odparłam, puszczając rękę
mężczyzny. Jego wzrok znów zdawał się przeglądać mnie na wylot.
- Mówiłaś, że to rodzinna firma - jego uśmiech wyprowadzał mnie z równowagi. Nie potrafiłam go odczytać.
- Bo to prawda. American
Guitar to korporacja składająca się z rodzinnych spółek. Pół wieku temu
jeden przedsiębiorca jeździł po całym kraju i łączył największych
wytwórców gitar. Ich właściciele wchodzili do zarządu i tak powstało
American Guitar. Mój pradziadek zasiadał w zarządzie, a następnie
przechodziło to na kolejne pokolenia.
- A mimo to jesteś najmłodszym członkiem zarządu - mężczyzna nie odpuszczał.
- Niestety nie było to
zamierzone, ale to już nie Pana sprawa - stwierdziłam, uśmiechając się.
Przez twarz Pana Greya przemknął cień niezadowolenia. Dołączyła do nas
Anastasia.
- A co się stało, że
jest Pan obecny na bankiecie? Czyżby Pana firma planowała inwestować w
branżę muzyczną? - Czułam na sobie wzrok towarzyszki Greya. Zdecydowanie
nie czuła się pewnie w mojej obecności. Rozbawiło mnie to.
- Mój przyjaciel nas
zaprosił. Nie wypadało mu odmówić - odparł mężczyzna, a ja rozejrzałam
się za Joelem. Ujrzałam go wraz z mamą przy stoliku.
- Bardzo szlachetne.
Przepraszam, ale dołączę do mojego narzeczonego. Miłego wieczoru -
powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, skierowałam się w drugą stronę
sali. Zajęłam miejsce obok Joela i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.
***
Bankiet opuszczaliśmy
koło północy. Byłam już wystarczająco zmęczona ciągłym uśmiechaniem się i
nienagannym zachowywaniem, więc w samochodzie odetchnęłam z ulgą.
Odwieźliśmy rodziców Joela, którzy po raz kolejny tego wieczora
dziękowali za zaproszenie. Szczególnie pan Carl, który zawarł mnóstwo
interesujących znajomości i dostał dwa nowe zlecenia. Gdy zamknęli drzwi
samochodu, przeklęłam siarczyście. Jo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zawsze tak reaguję po
bankietach. To ciągłe uśmiechanie się, udawanie, że nie chce się
rozmawiać o interesach. Wiesz, że wolę być konkretna. I że jestem mało
towarzyska - powiedziałam, spoglądając przez okno.
- Wiem - przyjaciel
potarł moje ramię i uśmiechnął się ciepło. - Lepiej powiedz jak tam z
Panem Greyem. Nie był zaskoczony, jak mu oznajmiłaś, że jestem twoim
narzeczonym.
- Bo wie, że jesteś gejem i tylko udajesz przed rodzicami.
- Powiedziałaś mu?!
- Joel, ty masz obsesję
na jego punkcie, prawda? - Rozmowa o panu „Nieskazitelny Garnitur"
jeszcze bardziej mnie zirytowała. Do mojego domu jechaliśmy w kompletnej
ciszy.
- Już się nie obrażaj.
Obiecuję, że więcej nie rozpocznę tematu Christiana Greya, przystojnego i
seksownego multimiliardera, który na ciebie leci - powiedział brunet,
kiedy zaparkował na podjeździe i westchnął ciężko. Zdzieliłam go w
ramię. I tak wiedziałam, że nie dotrzyma obietnicy.
- Wchodzisz? - spytałam, gdy zauważyłam, że nie wyłączył silnika.
- Nie dzisiaj słońce.
Umówiłem się z Mikem - odparł podekscytowany. Domyśliłam się, że Mike to
mężczyzna, którego widziałam tego poranka w mieszkaniu przyjaciela.
- No dobrze. Jakoś sobie
poradzę - powiedziałam, wzdychając smutno i całując go w policzek.
Pomachałam mu jeszcze gdy otwierałam drzwi. W domu zrzuciłam sukienkę i
biżuterię. W koronkowej bieliźnie poszłam po kieliszek wina. Usiadłam na
balkonie i przyglądałam się miastu. Oparłam nogi o balustradę i
pozwoliłam by chłodne powietrze owiało moje ciało. Delikatny dotyk
wywołał dreszcze i spowodował, że zrobiło mi się ciepło w podbrzuszu.
Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu, zsuwając dłoń po brzuchu
do linii majtek. Gdy moje palce znalazły się pod materiałem, poczułam
rozkoszne ciepło, a wewnętrzne soki przygotowywały organizm na
penetrację. Wyobraziłam sobie jeźdźca w czarnej masce z silnymi
ramionami i szeroką klatką, który przyglądał się mojej zabawie, czekając
na dalszą część z biczem w ręku. Wygięłam plecy i wsunęłam palce,
łapiąc powietrze. Potrzebowałam prawdziwego dotyku. Poruszałam palcami w
górę i w dół, stopniowo przyspieszając. Czułam ciepło rozlewające się
po całym ciele i dreszcze, które pojawiły się gdy kciukiem masowałam
łechtaczkę. Moje wewnętrzne mięśni coraz mocniej pulsowały i zaciskały
się na dogadzających im palcach. Oddychałam płytko, a cichy jęk wyrywał
się z mojego gardła gdy dochodziłam do szczytu. Nagle usłyszałam
dzwonek. Otworzyłam szeroko oczy, modląc się by to było przesłyszenie.
Po chwili dzwonek zabrzmiał ponownie. Zacisnęłam zęby i podniosłam się z
fotela, dygocąc całym ciałem. Złapałam szlafrok i bez zastanowienia
udałam się do drzwi. Gdy je otworzyłam, moja złość osiągnęła punkt
graniczny.
- Panie Grey! -
krzyknęłam, dysząc ciężko. Podniósł głowę i spojrzał na mnie spod lekko
przymkniętych powiek. Opierał się luźno o framugę drzwi. Nie miał już na
sobie krawatu, koszula była rozpięta pod szyją, podobnie jak marynarka.
Wciągnął powietrze, a mięśnie jego twarzy napięły się. Przyglądał mi
się uważnie, odczytując emocje jakie się we mnie buzowały. Nic nie
mówiąc, wepchnął mnie do środka i posadził na komodzie. Poły mojego
szlafroka rozsunęły się, ukazując mnie prawie nagą. Jego dłonie spoczęły
na moich policzkach. Przyciągnął mnie i gwałtownie pocałował. Jego
gorące usta pieściły moje wargi. Zaskoczona, pozwoliłam aby mój język
dołączył do jego zmysłowego tańca w moich ustach. Pobudzone przeze mnie
wcześniej partie znów się odezwały, prosząc o kolejną rozkosz. Nagle mój
umysł otrzeźwiał. Odepchnęłam Greya tak mocno, że poleciał na
przeciwległą ścianę. Oddychał szybko i ciężko, tak jak ja. Spojrzałam na
niego wściekła.
- Wynoś się! -
krzyknęłam. Przyglądał mi się badawczo, ale nie wyglądał na
zaskoczonego. Po chwili opuszczał mój dom. Trzasnęłam drzwiami i oparłam
się o nie. Mój głośny oddech odbijał się od ścian. Czułam jak zaczyna
ogarniać mnie panika. Wciągałam powietrze, próbując zatrzymać je w
płucach i uspokoić swoje rozszalałe serce. Wiedziałam, że nie mogę
zadzwonić do Joela i muszę sobie sama poradzić. A to przeraziło mnie
jeszcze bardziej. Szloch wstrząsnął moim ciałem. Zarzuciłam płaszcz na
półnagie ciało i momentalnie znalazłam się w samochodzie. Wyjechałam na
ulicę i skierowałam w stronę Królestwa. Tylko tam mogłam zaznać spokoju.
Kiedy weszłam do środka, ogarnęła mnie cisza, przerywana moim płaczem.
Zapaliłam światło i prawie pobiegłam do mojego pokoju. Przy ścianie z
narzędziami wzięłam głęboki oddech. Sięgnęłam po szeroki, skórzany
pasek. Następnie zamknęłam oczy, przed którymi momentalnie pojawiły się
obrazy. I nie była to scena z Greyem. Była to przeszłość, która zawsze
mnie dopadała w takich momentach. Z krzykiem uderzyłam w materac łóżka.
Po pokoju rozniósł się głuchy huk. Po chwili zrobiłam to jeszcze raz, a
potem kolejny. Powtarzałam uderzenia do momentu, aż ręce opadły mi z
sił. Usiadłam na podłodze i przyciągnęłam kolana pod brodę. Złe demony
odeszły, a ja łapałam oddech. W końcu uspokoiłam się na tyle by trzeźwo
myśleć. Zgasiłam wszystkie światła i zamknęłam Królestwo. Wsiadłam do
mojego Dodga i wróciłam do domu. Nie miałam siły nawet się wykąpać, więc
po prostu zrzuciłam ciuchy i nago położyłam się pod bawełnianą
pościelą. Uwielbiałam jej dotyk na mojej skórze, szczególnie w takich
momentach. Delikatny materiał muskał zmęczone ciało i powoli je
relaksował. Kilka minut później usnęłam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz