20 lut 2017

- Rozdział 4 -

Gdy rano się obudziłam, Joel nadal mnie przytulał. Głowa bolała od płaczu, a oczy mogłam jedynie delikatnie uchylić.
- Hej - powiedział ospale Jo.
- Cześć. Przepraszam za wczoraj.
- Przestań - odparł i uścisnął mnie mocno - już ci lepiej?
- Zdecydowanie - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. Pewność siebie wróciła, po mimo pulsującej głowy. Podniosłam się i żałośnie stwierdziłam, że mam na sobie te same ciuchy co poprzedniego dnia.
- Idę się wykąpać - poinformowałam przyjaciela i ucałowałam go w policzek.
Gdy wychodziłam z łazienki w całym domu pachniało kawą. Udałam się do kuchni, rozczesując włosy po drodze.
- Zaparzyłem kawę i zrobiłem grzanki. Myślę, że ci pomogą - Jo uśmiechnął się tak zniewalająco, że wystarczył mi tylko jego widok abym poczuła się lepiej. Z jednodniowym zarostem poderwałby samego Carla Lagerfelda. Wzięłam się za spożywanie przygotowanego śniadania. Nie rozmawialiśmy już o tym co zdarzyło się poprzedniego dnia. Mój terapeuta tak zalecił, gdy jeszcze do niego chodziłam. Dla wielu walka ze wspomnieniami była rozwiązaniem, niestety dla mnie oznaczała klęskę. Mogłam tylko zapomnieć i nigdy więcej do tego nie wracać. Gdy obydwoje zjedliśmy śniadanie, Joel zostawił mnie i pojechał do domu się przebrać. Po południu mieliśmy zajęcia z symulacji i optymalizacji. Przyszykowałam się do wyjścia i równo o drugiej przyjechał po mnie Jo.
- Zobacz - powiedział przyjaciel, gdy wędrowaliśmy uczelnianym korytarzem i wskazał głową przed siebie. Kilka metrów przed nami rozgrywała się scena między Anastasią Steele a Christianem Greyem. Wyraźnie się kłócili.
- Myślisz, że chodzi o ciebie? - Spytał Jo, nachylając się nad moim uchem.
- Raczej nie. Grey chyba nie jest na tyle głupi, żeby opowiadać swojej dziewczynie o nocnych eskapadach.
- Ciekawe w takim razie o co poszło.
- Gwarantuję ci, że za chwilę cały budynek będzie wiedział - odparłam, uśmiechając się pod nosem. Wzrok mój i Pana Greya spotkały się nagle. Zauważyłam jego zainteresowanie, ale odwróciłam głowę. Nie miałam ochoty mieszać się w ich sprawy.

***

Ćwiczenia z symulacji przebiegały przyjemnie. Pracowaliśmy wspólnie z Joelem nad projektem, gdy doszły do nas najnowsze plotki.
- Słyszeliście, że Anastasia Steele pokróciła się z Christianem? - Zaczepiła nas jedna z dziewczyn. Nie umknął mi wydźwięk tego zdania. Ewidentnie Anastasia była tą złą. Joel podekscytowany odwrócił się w stronę znajomej i pociągnął temat. Przekręciłam oczami i zajęłam się ponownie projektem. Mimo wszystko ciekawość zwyciężyła.
- Podobno Anastasia żąda żeby Christian się zaangażował i określił jak będzie wyglądała ich przyszłość - opowiedziała koleżanka. Joel kontynuował rozmowę, a ja przez moment zastanowiłam się nad słowami dziewczyny. Nie pomyślałam wcześniej o tym, że nie może być za dobrze w związku, skoro facet odwiedzał mnie po nocach. Ale z drugiej strony nie miało to dla mnie znaczenia. Nie nadawałam się do nawiązywania jakichkolwiek relacji poza seksualnymi. Choć i one nie były normalne.
- Nie dziwię się dziewczynie, zważając na to, że on wyraźnie szuka czegoś innego - z zamyślenia wyrwał mnie głos Joela.
- Ty i te twoje teorie. Zająłbyś się projektem zamiast plotkować. Wiesz, że to niezdrowe - powiedziałam, nim przyjaciel zdążył wypaplać o nocnych wizytach. Brunet spojrzał na mnie poirytowanym wzrokiem, ale przeprosił dziewczynę i wrócił do zadania.

***

- Serio nie widzisz w tym żadnej zależności? - Joel wywiercał mi dziurę w brzuchu od kiedy wyszliśmy z zajęć.
- Nie i nie interesuje mnie to. Czy ty możesz przyjąć do świadomości, że nikogo nie szukam, nie chcę i nic tego nie zmieni?
- Nawet przystojny multimiliarder?
- Powiedziałeś to tak, jak by pieniądze grały rolę.
- No dobra. Kate, on ewidentnie na ciebie leci - po raz kolejny przekręciłam oczami. Jak można być tak upartym?
- Joel, jeśli powiesz jeszcze jedno słowo na temat Christiana Greya, gwarantuję ci, że zakuję cię w kajdanki i zleję biczem. Tak, że nie tknie cię żaden mężczyzna - powiedziałam groźnie żeby uświadomić przyjacielowi, że nie żartuję. Chłopak wciągnął powietrze i więcej się nie odezwał.

***

Wieczorem usiadłam w fotelu na balkonie i wzięłam jedną z książek, które poprzedniego wieczora przyniósł Pan Grey. Irytowało mnie to określenie. Lepiej brzmiało Christian Grey albo Pan „Nieskazitelny Garnitur". Uśmiechnęłam się na to przezwisko. Otworzyłam książkę i zaczytałam się w lekturze.
Koło 11 zrobiło mi się na tyle chłodno, że postanowiłam schować się w środku. Podniosłam się z fotela i zauważyłam stojące pod domem auto. Czarna, krótka limuzyna oznaczała kogoś ważnego. I nie zdziwiło mnie, gdy na swoich schodach zobaczyłam siedzącego Christiana Greya. Spojrzałam po sobie i stwierdziłam, że dobrze wyglądam. Biała koszula opinała się na biuście, podkreślając go. Czarne szorty spowodowały, że moja skóra jeszcze bardziej błyszczała. Związałam włosy w kucyk i odkładając książkę na komodę przy wejściu, otworzyłam drzwi.
- Zaczynam się do Pana przyzwyczajać - powiedziałam bez powitania. Pan Grey odwrócił się i spojrzał na mnie z dołu. Uśmiechnął się delikatnie jak mnie zobaczył. W jednej ręce trzymał butelkę czerwonego wina.
- Napijesz się ze mną? - W jego głosie dało się słychać prośbę, a miałam wrażenie, że ten człowiek rzadko o coś prosi.
Odsunęłam się z przejścia i obserwowałam jak mężczyzna wchodzi do środka. W kuchni sięgnęłam po kieliszki. Dołączyłam do mojego gościa, siadając w fotelu i przyglądając mu się. Był nieobecny.
- Czego oczekują kobiety? - Spytał nagle. Spojrzałam na niego zdziwiona i przez moment pomyślałam, że żartuje. Ale on w skupieniu otwierał butelkę i rozlewał wino.
- Wydaje mi się, że świetnie pan wie Panie Grey.
- Nie mam o tym zielonego pojęcia. Nigdy nie byłem w związku. - Powiedział, a jego szczerość mnie zaskoczyła. Sięgnęłam po kieliszek. To dziwne, że mężczyzna który aż emanuje pewnością siebie i seksapilem nie był w związku.
- Nie nadaję się do tego - dodał po chwili. Jak dobrze znałam to stwierdzenie.
- Dlaczego pan tak uważa?
- Bo nie wiem jak często należy zapraszać kobietę na randkę, kiedy przynosić jej kwiaty, jak zachowywać się przy jej rodzicach. Oczywiście, część rzeczy można robić instynktownie, ale nie potrafię czytać codziennych emocji kobiet - spojrzał na mnie, a w jego oczach ujrzałam smutek. Odwróciłam głowę i spojrzałam przez okno. Ogród pogrążył się w ciemnościach.
- Niestety Panie Grey, ale nie pomogę panu. Nie znam się na kobietach, tak samo jak pan - na jego twarzy malowało się zaskoczenie.
- Podobnie jak pan, byłam przez całe swoje życie w jednym związku, który niestety nie skończył się dobrze. Nie potrafię wiązać relacji z mężczyznami, a nawet nie chcę tego robić. Więc nie wiem czego oczekuje się w takich sytuacjach.
- To niemożliwe. Tak pewna siebie osoba nie może nie wiedzieć czego oczekuje.
- Ja wiem czego oczekuje. Nie oczekuję niczego. Po prostu normalne związki są nie dla mnie - Christian Grey miał cały czas zaskoczoną minę. Wzruszyłam ramionami. Upiłam łyk wina i znów spojrzałam przez okno. Księżyc jasno świecił.
- Co się stało? - spytał nagle, a wyraz jego twarzy zmienił się gwałtownie. Przyglądał mi się badawczo. Uśmiechnęłam się smutno. Wiedziałam o co pytał.
- Coś o czym mówić nie mogę. Powrót do tamtych wydarzeń jest niewskazany - poczułam jak mimowolnie zaciskam szczękę. Przełknęłam ślinę i wzięłam głęboki oddech. Po chwili znów wróciła pewna siebie Kate. Wiedziałam, że nie powinnam okazywać emocji przy kimś takim jak Christian Grey. Za dużo widział.
- Panie Grey, myślę, że powinien już pan iść. Chciałabym położyć się spać - odparłam i podniosłam się z fotela nie czekając na reakcję gościa. Poczułam za sobą jego obecność kiedy szłam do drzwi. Gdy się odwróciłam, stał tak blisko, że mogłam zobaczyć malutkie włoski na jego brodzie. Podniosłam wzrok i nasze oczy się spotkały. Grey przyglądał mi się z ciekawością i pewnego rodzaju troską.
- Do widzenia Panie Grey.
- Do widzenia Panno Johnson.
Po chwili zamykałam drzwi i miałam wrażenie, że to było nasze ostatnie spotkanie.

***

- Przyjechał do ciebie, żeby zapytać się jak ma postępować z kobietą? - Joel nie chciał mi uwierzyć. Siedzieliśmy w barze w czwartkowy wieczór i szukaliśmy drugiej połówki dla mojego przyjaciela.
- Tak. I był bardzo zaskoczony kiedy mu powiedziałam, że nie wiem czego kobieta oczekuje.
- Nie pytał się jak taka osoba jak ty nie może mu pomóc? - Doskonale wiedziałam o co Joel pytał.
- Pytał. Ale gwarantuje ci, że nawet przez myśl mi nie przeszło, żeby mu powiedzieć dlaczego i kim teraz jestem - rozejrzałam się znów po sali. Nie było nikogo wartego uwagi.
- Jo, nie ma tutaj nikogo dzisiaj - stwierdziłam i dopiłam swojego drinka. Chłopak rozejrzał się i mi przytaknął. Po chwili dopił napój jaki mu pozostał w szklance i wyszliśmy. Skierowaliśmy się spacerem w stronę nocnego centrum Seattle. W czwartki było tu dużo osób, przede wszystkim studentów, którzy rozpoczynali weekend. Przed jednym z nocnych klubów stała kolejka osób, czekających na wejście. Podeszliśmy do ochroniarza, który był dobrym znajomym Joela i przepuścił nas bez konieczności oczekiwania. Muzyka dudniła, ludzie tańczyli w jej rytm, a niektórzy stali przy barze i sącząc drinki, przyglądali się innym. Wszystko wyglądało normalnie poza faktem, że był to klub dla homoseksualistów.
- Tutaj już musisz kogoś znaleźć. W końcu to nie byle jaki klub - krzyknęłam do ucha Joelowi i uśmiechnęłam się. Purr Cocktail był największym i najbardziej ekskluzywnym klubem dla gejów w całym mieście. Przychodzili tu ludzie, których było stać na luksus, włącznie z heterykami, którzy chcieli się pobawić tak by nikt ich nie zaczepiał. Jak ja. Lesbijki rzadko się tutaj pojawiały, a jeśli już to w tych samych celach co heterycy. Udaliśmy się do baru, żeby zakupić drinki i poszliśmy na parkiet. Wywijaliśmy w rytm muzyki dance, remixowanej tak by basy bardziej dudniły, a piosenki trwały dłużej, dając wytchnienie DJowi. Joel znalazł sobie partnera szybciej niż mógł się tego spodziewać, więc wypiłam swojego drinka i pozostawiłam panów. Gdy podjechałam taksówką pod dom, podziękowałam kierowcy i uiściłam opłatę. Wysiadłam, skierowałam się do drzwi i poczułam dziwnie, że nikogo nie ma. To były tylko trzy spotkania - pomyślałam i zganiłam w duchu. Nagle za plecami usłyszałam zwalniający samochód. Uśmiechnęłam się, ale kiedy odwróciłam się w stronę ulicy samochód przejechał dalej i zaparkował trzy domy obok. Westchnęłam i pokręciłam głową na swoją głupotę. W domu wzięłam szybki prysznic i położyłam się spać.

***

Dzięki szybkiemu powrotowi do domu, poranek nie był dla mnie koszmarem. Pochmurne niebo za oknem zapowiadało opady, więc zrezygnowałam z krótkich spodenek na rzecz długich, poprzecieranych rurek. Założyłam czarną bluzkę z dekoltem w łódkę i kurtkę, a na nogi wsunęłam czarne conversy. Następnie skierowałam się do garażu i po chwili wyjeżdżałam na miasto. Nim dojechałam do Joela, wstąpiłam po drodze po burgery z jajkiem, croissonty z truskawkami i mocną herbatę. Dla przyjaciela czarna, dla mnie zielona. Pod jego drzwiami stałam dobre pięć minut, nim łaskawie otworzył drzwi.
- Spodziewałam się, że nie będziesz miał ani siły wstać, ani prowadzić. Ale na zajęcia musisz iść - powiedziałam, wchodząc do mieszkania. Wszędzie roznosił się zapach spoconych seksem ciał. Ah ten testosteron. Musiałam powstrzymać swoje pożądanie, żeby nie rzucić się na Joela, który stał w samych bokserkach z potężną erekcją. Spojrzałam na niego znad okularów - zerówek i skierowałam się do kuchni, żeby zostawić śniadanie i usiąść przy wysokim blacie. Wyciągnęłam swoją herbatę i wsłuchiwałam się w odgłosy dochodzące z głębi mieszkania. Przyjaciel kulturalnie dziękował za spędzoną noc i wypraszał gościa. Wymienili się numerami telefonów, co znaczyło, że Joelowi podobało się w nocy.
- Idę pod szybki prysznic - stwierdził między biegiem z sypialni do łazienki i po chwili słychać było szum prysznica. Zdążyłam zjeść swojego croissonta, gdy chłopak usiadł obok mnie.
- Wiesz, że Cię kocham? - Spytał, całując mnie w policzek i biorąc swoją herbatę.
- Wiem, ale radziłabym ci się spieszyć, bo mamy dwadzieścia minut do zajęć.
- Jasna cholera! - Jak oparzony podniósł się z krzesełka i pobiegł spakować. Jak zwykle to samo. Schowałam resztę jedzenia i wręczyłam przyjacielowi w drodze do samochodu. Na uczelnie dotarliśmy pięć minut przed czasem. Sala już była otwarta, a miejsca w środku pozajmowane. Dla nas zostały pierwsze rzędy, co nie wróżyło dobrze dla Joela.
- Trzymaj. Weź dwie - szepnęłam, pokazując mu gumy do żucia. Usiedliśmy w drugiej ławce, a twarz Joela zrobiła się czerwona. Nigdy nie potrafił kłamać.
- Widzę, że już wszyscy dotarli na zajęcia, więc możemy zacząć - stwierdził Pan Grey, sygnalizując rozpoczęcie ćwiczeń. Warsztaty znów obejmowały przede wszystkim ciekawe, korporacyjne przypadki, które znałam z książek, poleconych przez wykładowcę. Po ponad połowie zajęć zaczęliśmy rozmawiać o tematach przyszłych prac egzaminacyjnych.
- A Pani o czym myślała? - Spytał Pan Grey, a jego wzrok spoczął na mnie. Uśmiechał się delikatnie.
- Zastanawiałam się nad zarządzaniem kryzysem w korporacjach. Poznałam ostatnio wiele ciekawych przypadków - odpowiedziałam i uśmiechnęłam się delikatnie. W oczach pana Greya pojawił się błysk, a prawy kącik ust zadrgał nieznacznie. Nie mogłam sobie odmówić małego flirtu.
Po zajęciach byliśmy świadkami z Joelem intymnej sytuacji pary Steele i Grey. Dziewczyna, gdy tylko zobaczyła mężczyznę, rzuciła się na niego na oczach wszystkich i czule pocałowała.
- Chyba jednak znalazł rozwiązanie - stwierdził Jo, a ja tylko prychnęłam. Christian Grey zdawał się być osobą, która musiała uzyskać odpowiedź na wszystkie zadane przez siebie pytania. Gdy tak na nich patrzyłam, przez moment zaczęłam żałować, że nie potrafię stworzyć stałego związku. Że będę mogła znów zaufać i czuć to dziwne mrowienie i ciepło rozlewające się po całym organizmie.
- Nie martw się. I ty znajdziesz swojego zwichrowanego księcia z bajki - powiedział pocieszająco Joel, a ja spojrzałam na niego z politowaniem. Nie nadaję się do związków.

 ***

Wieczorem, ubrana w czarną, kloszowaną sukienkę z gorsetową górą, poprawiałam usta czerwoną szminką. Bujne fale moich włosów, ułożone przez fryzjerkę spływały na prawym ramieniu. Do lewego ucha włożyłam długi kolczyk z delikatnymi diamencikami, aby podkreślić odkrytą szyję. Gdy wsuwałam na nogi szpilki, zadzwonił dzwonek do drzwi. Otworzyłam Joelowi, który wyglądał nieziemsko w czarnym, szytym na miarę garniturze.
- Pięknie wyglądasz - powiedział od progu i ucałował mój policzek. Spojrzałam ponownie w lustro i stwierdziłam, że jestem gotowa do wyjścia.
- Rodzice przyjechali z tobą? - Spytałam, sięgając po perfumy i spryskując nimi szyję i nadgarstki.
- Tak, czekają w samochodzie. Są ci ogromnie wdzięczni za zaproszenie.
- Wiesz, że na tym bankiecie będą przede wszystkim osoby w ich wieku. A poza tym to świetna okazja na rozwój kontaktów dla twojego taty - uśmiechnęłam się do niego. Przez ramię przewiesiłam srebrny łańcuszek od połyskującej czernią torebki, która idealnie pasowała do całości stroju. Skierowałam się do wyjścia, jednak Jo upomniał mnie, żebym wzięła płaszcz. Gdy narzuciłam go na gołe ramiona, poczułam zapach feromonów. Nagłą falę ciepła, która natychmiast zrodziła się w moim podbrzuszu, zgasiłam przypomnieniem o rodzicach Joela, czekających w samochodzie. Gdy tylko wsiadłam, pani Whitetacker przywitała się i zaczęła dziękować za zaproszenie. Polubiłam ją niesamowicie i nie chciałam widzieć jej miny, gdy dowie się, że jej syn jest gejem.
Bankiet dla firm należących do spółki American Guitar, odbywał się w sali bankietowej jednego z najbardziej ekskluzywnych hoteli w Seattle - Fairmont Olympic Hotel. Postojowy otworzył drzwi najpierw paniom, a następnie mężczyznom. Odebrał od Joela kluczyki i życzył udanego wieczora. Weszliśmy, a u progu sali odebrano od nas okrycia wierzchnie. Wystrój mienił się złotem i przepychem. Kobiety w długich sukniach znanych projektantów, paradowały jak po wybiegu. Mężczyźni w czarnych garniturach raczyli się whiskey i omawiali sprawy pozornie nieważne. Nie przepadałam za takimi bankietami, ale jako członek zarządu musiałam się na nich pojawiać.
- Panno Johnson! - Usłyszałam za plecami głos Alberta Wattmana, sympatycznego, starszego pana, który również zasiadał w zarządzie. Odwróciłam się, uśmiechając szeroko i nastawiając policzek.
- Cieszę się, że Pani przyszła.
- Nie mogłam sobie odmówić tak szampańskiej zabawy - powiedziałam i odsunęłam się na bok, ukazując osoby, które ze mną przyszły.
- Panie Wattman, nie miał pan jeszcze przyjemności poznać. Joel Whitetacker, mój narzeczony - powiedziałam prezentując przyjaciela. Na twarzy mojego rozmówcy pojawiło się zaskoczenie, ale zgodnie z kulturą wyciągnął i uścisnął dłoń Joela. Po chwili przedstawiłam jego rodziców. Pan Wattman szczerze zainteresował się firmą ojca Jo. Stwierdził, że może w końcu porozmawiać o czymś innym niż produkcja gitar czy innych instrumentów.
- Idziemy znaleźć nasze miejsca - stwierdziliśmy troje i pozostawiliśmy mężczyzn samych sobie. Tak jak się spodziewałam, mieliśmy miejsce przy jednym ze stolików dla zarządu.
- Świetnie. Jest po osiem miejsc, czyli nie będę musiała prowadzić zanadto rozmów - powiedziałam, wypuszczając powietrze. Zajęliśmy miejsca i zamówiliśmy po lampce wina. Joel złapał mnie za rękę i uśmiechnął zalotnie. Był świetnym aktorem.
- Kate, jeszcze raz ci dziękuję za zaproszenie - powiedziała po raz kolejny pani Grace. Po chwili przy naszym stoliku pojawił się pan Whitetacker.
- Świetny mężczyzna z tego Alberta - stwierdził wyraźnie zadowolony i zajął miejsce obok żony.
- Cieszę się, że ma pan możliwość rozwijać swoje kontakty.
- Żebyś wiedziała - żachnął się mężczyzna. - Już zapowiedział, że ma dla mnie dwa zlecenia, a jeśli się sprawdzę to poleci mnie znajomym - Pan Whitetacker zrobił się czerwony z podniecenia. Uśmiechnęłam się na znak, że cieszę się jego szczęściem. W końcu wszyscy zaczęli zajmować miejsca, a na scenę wszedł prezes zarządu American Guitar, który rozpoczął serię przemówień. Przy zajmowanym przez nas stoliku usiadł kierownik sklepu z Nowego Yorku wraz z żoną i dwójką dzieci. Choć trudno nazwać dziećmi osoby, które były w wieku podobnym do mojego i Joela. Szczerze cieszyła nas obecność Deana i Susanny, gdyż mieliśmy mnóstwo tematów do rozmów, podczas gdy rodzice Joela rozmawiali z państwem Dickson.
- A teraz zapraszamy Pannę Kate Johnson, członka zarządu i kierownik American Guitar w Seattle - usłyszałam i przeprosiłam wszystkich. Skierowałam się w stronę podestu, świadoma spojrzeń jakie spoczywały na mnie. Niestety ludzie nadal nie mogli się przyzwyczaić, że tak młoda osoba zasiada w zarządzie takiej spółki i zarządza całym regionem. Stanęłam przy mównicy i spojrzałam po całym tłumie. Nagle wstrzymałam oddech. Przy jednym ze stolików siedział sam Christian Grey wraz ze swoją partnerką Anastasią Steele. Odwróciłam wzrok i skupiłam się na Joelu, który uśmiechał się szeroko i trzymał zaciśnięte kciuki.
- Szanowni Państwo. Na wstępie chciałabym was powitać w pięknym Seattle, miejscu niezmiernie mi bliskim. Mam nadzieję, że i w was wzbudzi takie emocje, jakie wzbudza na co dzień we mnie - rozpoczęłam przemówienie, przechodząc płynnie do historii gitar w moim stanie, po konieczność walki o swoje, kończąc na wizji gitar w regionie. Gdy schodziłam żegnały mnie brawa, a przy stoliku posypały się gratulacje. Joel nawet ucałował mnie mocno w policzek, co niezmiernie ucieszyło jego mamę.
- Nie wierzysz kogo widziałam - szepnęłam, gdy ucichły wyrazy uznania. - Dwa stoliki dalej siedzi Christian Grey i Anastasia Steele - dodałam, a szczęka przyjaciela poleciała w dół. Już chciał się gwałtownie obrócić, ale go powstrzymałam.
- Nie patrz się tam. Narobisz nam wstydu.
- A co on tutaj robi? Przecież nie ma nic wspólnego z branżą muzyczną.
- Skąd mam wiedzieć? Jakimś sposobem znalazł się tutaj. - Odpowiedziałam, zastanawiając się nad swoimi słowami. Nie potrafiłam wytłumaczyć sobie co nasz wykładowca i jego dziewczyna robią na bankiecie. Sytuacja wyjaśniła się dopiero, gdy wszyscy przenieśli się do sali tanecznej, gdzie raczej prowadzono biznesowe rozmowy niż tańczono.
- Panie Grey - powiedziałam, gdy znaleźliśmy się blisko siebie.
- Panno Johnson. Proszę poznać Anastasię Steele. Anastasia to moja studentka, Panna Kate Johnson - odpowiedział Pan Grey. Dziewczyna wyciągnęła rękę, a ja poczułam się co najmniej dziwnie. Uścisnęłam ją delikatnie i uśmiechnęłam się.
- Proszę poznać mojego narzeczonego i przyszłych teściów - dodałam, odsłaniając osoby stojące za mną. Wszyscy wymienili przyjazne uściski dłoni, połączone ze wzajemnym uśmiechem i prezentacją.
- Panno Johnson, świetna przemowa - z prawej strony podszedł do mnie Pan Wattman.
- Carl, masz świetną synową - dodał po chwili, a ja poczułam jak oblewam się rumieńcem. Joel lekko się zakrztusił i przeprosił wszystkich na moment. Ja złapałam za kieliszek szampana i upiłam jego łyk, by ostudzić skórę.
- Christian, za chwilę wrócę - powiedziała Anastasia i skierowała się w kierunku toalet. Jej długa, czerwona suknia płynęła po złotej posadzce, niczym wino rozlewające się po złotym kieliszku. Rozejrzałam się dookoła i spostrzegłam, że zostałam sam na sam z Christianem Greyem.
- Gratuluję ci pozycji. Nie wspominałaś, że jesteś w zarządzie - Christian Grey wyciągnął dłoń. Uścisnęłam ją delikatnie, a po mojej skórze przeszedł niespodziewany dreszcz. Cholera.
- Nie jestem przyzwyczajona do chwalenia się tym, aczkolwiek strona sklepu i Wikipedia posiadają taką informację - odparłam, puszczając rękę mężczyzny. Jego wzrok znów zdawał się przeglądać mnie na wylot.
- Mówiłaś, że to rodzinna firma - jego uśmiech wyprowadzał mnie z równowagi. Nie potrafiłam go odczytać.
- Bo to prawda. American Guitar to korporacja składająca się z rodzinnych spółek. Pół wieku temu jeden przedsiębiorca jeździł po całym kraju i łączył największych wytwórców gitar. Ich właściciele wchodzili do zarządu i tak powstało American Guitar. Mój pradziadek zasiadał w zarządzie, a następnie przechodziło to na kolejne pokolenia.
- A mimo to jesteś najmłodszym członkiem zarządu - mężczyzna nie odpuszczał.
- Niestety nie było to zamierzone, ale to już nie Pana sprawa - stwierdziłam, uśmiechając się. Przez twarz Pana Greya przemknął cień niezadowolenia. Dołączyła do nas Anastasia.
- A co się stało, że jest Pan obecny na bankiecie? Czyżby Pana firma planowała inwestować w branżę muzyczną? - Czułam na sobie wzrok towarzyszki Greya. Zdecydowanie nie czuła się pewnie w mojej obecności. Rozbawiło mnie to.
- Mój przyjaciel nas zaprosił. Nie wypadało mu odmówić - odparł mężczyzna, a ja rozejrzałam się za Joelem. Ujrzałam go wraz z mamą przy stoliku.
- Bardzo szlachetne. Przepraszam, ale dołączę do mojego narzeczonego. Miłego wieczoru - powiedziałam i nie czekając na odpowiedź, skierowałam się w drugą stronę sali. Zajęłam miejsce obok Joela i zaczęłam przysłuchiwać się rozmowie.

***

Bankiet opuszczaliśmy koło północy. Byłam już wystarczająco zmęczona ciągłym uśmiechaniem się i nienagannym zachowywaniem, więc w samochodzie odetchnęłam z ulgą. Odwieźliśmy rodziców Joela, którzy po raz kolejny tego wieczora dziękowali za zaproszenie. Szczególnie pan Carl, który zawarł mnóstwo interesujących znajomości i dostał dwa nowe zlecenia. Gdy zamknęli drzwi samochodu, przeklęłam siarczyście. Jo spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zawsze tak reaguję po bankietach. To ciągłe uśmiechanie się, udawanie, że nie chce się rozmawiać o interesach. Wiesz, że wolę być konkretna. I że jestem mało towarzyska - powiedziałam, spoglądając przez okno.
- Wiem - przyjaciel potarł moje ramię i uśmiechnął się ciepło. - Lepiej powiedz jak tam z Panem Greyem. Nie był zaskoczony, jak mu oznajmiłaś, że jestem twoim narzeczonym.
- Bo wie, że jesteś gejem i tylko udajesz przed rodzicami.
- Powiedziałaś mu?!
- Joel, ty masz obsesję na jego punkcie, prawda? - Rozmowa o panu „Nieskazitelny Garnitur" jeszcze bardziej mnie zirytowała. Do mojego domu jechaliśmy w kompletnej ciszy.
- Już się nie obrażaj. Obiecuję, że więcej nie rozpocznę tematu Christiana Greya, przystojnego i seksownego multimiliardera, który na ciebie leci - powiedział brunet, kiedy zaparkował na podjeździe i westchnął ciężko. Zdzieliłam go w ramię. I tak wiedziałam, że nie dotrzyma obietnicy.
- Wchodzisz? - spytałam, gdy zauważyłam, że nie wyłączył silnika.
- Nie dzisiaj słońce. Umówiłem się z Mikem - odparł podekscytowany. Domyśliłam się, że Mike to mężczyzna, którego widziałam tego poranka w mieszkaniu przyjaciela.
- No dobrze. Jakoś sobie poradzę - powiedziałam, wzdychając smutno i całując go w policzek. Pomachałam mu jeszcze gdy otwierałam drzwi. W domu zrzuciłam sukienkę i biżuterię. W koronkowej bieliźnie poszłam po kieliszek wina. Usiadłam na balkonie i przyglądałam się miastu. Oparłam nogi o balustradę i pozwoliłam by chłodne powietrze owiało moje ciało. Delikatny dotyk wywołał dreszcze i spowodował, że zrobiło mi się ciepło w podbrzuszu. Przymknęłam powieki i odchyliłam głowę do tyłu, zsuwając dłoń po brzuchu do linii majtek. Gdy moje palce znalazły się pod materiałem, poczułam rozkoszne ciepło, a wewnętrzne soki przygotowywały organizm na penetrację. Wyobraziłam sobie jeźdźca w czarnej masce z silnymi ramionami i szeroką klatką, który przyglądał się mojej zabawie, czekając na dalszą część z biczem w ręku. Wygięłam plecy i wsunęłam palce, łapiąc powietrze. Potrzebowałam prawdziwego dotyku. Poruszałam palcami w górę i w dół, stopniowo przyspieszając. Czułam ciepło rozlewające się po całym ciele i dreszcze, które pojawiły się gdy kciukiem masowałam łechtaczkę. Moje wewnętrzne mięśni coraz mocniej pulsowały i zaciskały się na dogadzających im palcach. Oddychałam płytko, a cichy jęk wyrywał się z mojego gardła gdy dochodziłam do szczytu. Nagle usłyszałam dzwonek. Otworzyłam szeroko oczy, modląc się by to było przesłyszenie. Po chwili dzwonek zabrzmiał ponownie. Zacisnęłam zęby i podniosłam się z fotela, dygocąc całym ciałem. Złapałam szlafrok i bez zastanowienia udałam się do drzwi. Gdy je otworzyłam, moja złość osiągnęła punkt graniczny.
- Panie Grey! - krzyknęłam, dysząc ciężko. Podniósł głowę i spojrzał na mnie spod lekko przymkniętych powiek. Opierał się luźno o framugę drzwi. Nie miał już na sobie krawatu, koszula była rozpięta pod szyją, podobnie jak marynarka. Wciągnął powietrze, a mięśnie jego twarzy napięły się. Przyglądał mi się uważnie, odczytując emocje jakie się we mnie buzowały. Nic nie mówiąc, wepchnął mnie do środka i posadził na komodzie. Poły mojego szlafroka rozsunęły się, ukazując mnie prawie nagą. Jego dłonie spoczęły na moich policzkach. Przyciągnął mnie i gwałtownie pocałował. Jego gorące usta pieściły moje wargi. Zaskoczona, pozwoliłam aby mój język dołączył do jego zmysłowego tańca w moich ustach. Pobudzone przeze mnie wcześniej partie znów się odezwały, prosząc o kolejną rozkosz. Nagle mój umysł otrzeźwiał. Odepchnęłam Greya tak mocno, że poleciał na przeciwległą ścianę. Oddychał szybko i ciężko, tak jak ja. Spojrzałam na niego wściekła.
- Wynoś się! - krzyknęłam. Przyglądał mi się badawczo, ale nie wyglądał na zaskoczonego. Po chwili opuszczał mój dom. Trzasnęłam drzwiami i oparłam się o nie. Mój głośny oddech odbijał się od ścian. Czułam jak zaczyna ogarniać mnie panika. Wciągałam powietrze, próbując zatrzymać je w płucach i uspokoić swoje rozszalałe serce. Wiedziałam, że nie mogę zadzwonić do Joela i muszę sobie sama poradzić. A to przeraziło mnie jeszcze bardziej. Szloch wstrząsnął moim ciałem. Zarzuciłam płaszcz na półnagie ciało i momentalnie znalazłam się w samochodzie. Wyjechałam na ulicę i skierowałam w stronę Królestwa. Tylko tam mogłam zaznać spokoju. Kiedy weszłam do środka, ogarnęła mnie cisza, przerywana moim płaczem. Zapaliłam światło i prawie pobiegłam do mojego pokoju. Przy ścianie z narzędziami wzięłam głęboki oddech. Sięgnęłam po szeroki, skórzany pasek. Następnie zamknęłam oczy, przed którymi momentalnie pojawiły się obrazy. I nie była to scena z Greyem. Była to przeszłość, która zawsze mnie dopadała w takich momentach. Z krzykiem uderzyłam w materac łóżka. Po pokoju rozniósł się głuchy huk. Po chwili zrobiłam to jeszcze raz, a potem kolejny. Powtarzałam uderzenia do momentu, aż ręce opadły mi z sił. Usiadłam na podłodze i przyciągnęłam kolana pod brodę. Złe demony odeszły, a ja łapałam oddech. W końcu uspokoiłam się na tyle by trzeźwo myśleć. Zgasiłam wszystkie światła i zamknęłam Królestwo. Wsiadłam do mojego Dodga i wróciłam do domu. Nie miałam siły nawet się wykąpać, więc po prostu zrzuciłam ciuchy i nago położyłam się pod bawełnianą pościelą. Uwielbiałam jej dotyk na mojej skórze, szczególnie w takich momentach. Delikatny materiał muskał zmęczone ciało i powoli je relaksował. Kilka minut później usnęłam.